Pierwsze spotkanie i przyjazd do nowego domu.

Bee.

Pierwsze spotkanie:

To właśnie dzisiejszy dzień był dla mnie najważniejszy. Byłam bardzo ciekawa jaki będzie mój Dyzio. Dałam mu tak na imię, bo pasowało do niego. Miał Dyziowatą mordkę Wink

. Kiedy dojechałam do hodowli byłam trochę spięta i zdenerwowana. Zanim zadzwoniłam do drzwi jeszcze chwilę przed nimi postałam i biłam się z myślami jak zmieni się moje życie. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi mała dziewczynka.
- Dzień dobry. O co chodzi? - zapytała.
- Witam, przyjechałam odebrać szopka Smile

- A to proszę za mną. - odpowiedziała.
Zaprowadziła mnie do salonu, w którym czekała właścicielka hodowli z całą wyprawką.
- O witam! Już przynoszę szopka, a to jest wyprawka Smile

- Witam, dobrze Wink

Ta chwila była dla mnie długimi minutami. W końcu zobaczyłam mojego Dyzia. Był szarawy i nieśmiały. Miał cudowne lśniące oczka, zupełnie jak gwiazdeczki na ciemnym niebie. Jego nosek wyglądał jak mały węgielek. Był przesłodki. Od razu wzięłam go na ręce i zaczęłam głaskać. Mały milutko zaczął mruczeć po szopiemu xd. Wysłuchałam wszystkich rad, wpakowałam wyprawkę do auta, włożyłam malucha do transportera, którego przymocowałam, pożegnałam się i pojechałam.

W domu:

Weszłam do domu i wypakowałam karton z wyprawką. Potem wypuściłam małego i obserwowałam co zrobi Smile

. Zaczął biegać po całym domu i wszystko wąchał, macał i oglądał. Dosłownie wszystko obmacał, nie przepuścił nawet moich małych kolczyków. Oczywiście pierwszego dnia już zbił mi wazon, bo oczywiście musiał go porządnie obmacać. Zaczął skubać meble co mi się nie spodobało, ale myślę, że to tylko zapoznanie się z nimi Smile

. Kiedy mały był już obyty z nowym domem pokazałam mu gdzie są jego miski i kuweta. Z łatwością wracał do niej się załatwiać. Dałam mu mleko i położyłam do legowiska. Przykryłam go kocykiem i głaskałam dopóki nie usnął. Posprzątałam cały bałagan i poszłam spać.