Forum  Strona Główna

 15.05.11r.- skoki luzem

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Adrenaline




Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk ;D

PostWysłany: Sob 20:52, 23 Lip 2011    Temat postu: 15.05.11r.- skoki luzem

Poranek był chłodny i chmurny. Wczoraj było pięknie, a dziś jednak się pogoda zepsuła. Jednak postanowiłam kontynuować trening wprowadzania do skoków, żeby ogier nie miał dużej przerwy. Przez ostatnie wolne dni, tj. 13, 14 ćwiczyłam z nim na lonży, teraz był gotowy wejść w skoki luzem.

Przerzuciłam zielony kantar przez ramię, odgarnęłam włosy i poszłam do boksu Resa. Ogier zaczepiał Seca, na co tamten zarżał głośno.
-Respekt.!- zawołałam konia. Kiedy tylko usłyszał mój głos, Sec przestał być obiektem zainteresowań. Zarżał przyjaźnie i podszedł energicznie do drzwi boksu, trącając mnie łbem, liżąc dłonie i prosząc o przysmak. Pogłaskałam go z uśmiechem, ucałowałam w ciepłe, delikatne chrapy, ale nie dałam przysmaku, żeby się nie przyzwyczajał.
-Chodź, Res.- powiedziałam, zakładając mu kantar i masując szyję. Ogier wyszedł chętnie z boksu, machnął kruczoczarnym ogonem i zarżał głośno.- Cicho.!
Parsknął uparcie i ruszył naprzód. Wprowadziłam go do myjki, przywiązałam dwoma uwiązami i wzięłam się za czyszczenie. Najpierw plastikową, z brudu i zaklei. Ogier stał spokojnie, kiedy sięgnęłam po miękką szczotkę. Najpierw ułożyłam sierść, potem dociskając szczotkę nadałam jej połysku, przynajmniej trochę.
-No kurde, czemu ty się nie chcesz błyszczeć..?
Poszłam do siodlarni, kierując się w stronę półki z lekami i artukułami pielęgnacyjnymi. Nie znalazłam nic na błyszczenie sierci, wiec wróciłam do Resa i wpadłam na pomysł: zaczęłam polerować go ręczniczkiem i słomą, uzyskując pożądany efekt. Uśmiechnęłam się i wzięłam za czyszczenie kopyt. W końcu ryżową szczotką skopiłam strzałkę i róg, a potem całe kopyto.
-No.! - uśmiechnęłam się i podpięłam mu lonżę. - Spadamy młody.
Wychodząc na powietrze, zachłysnęłam się chłodem. Respekt z lubością rozszerzał chrapy, łapiąc długie, świeże oddechy. Popatrzyłam na niego i cmoknęłam, ruszając naprzód. Poprowadziłam konia na halę, gdzie nie było mi zimno . ^ ^

Poluzowałam mu lonżę i kazałam iść stępem. Po kilku minutach w jedną, potem w drugą stronę. Ogier szedł energicznie, krocząc dumnie. Miał siłę w nogach, która nadawała mu impulsu. Cmoknęłam, zachęcając go do kłusu. Ogier parsknął potężnie, tworząc blady obłok pary i ruszył kłsuem.
Jego ruch jak zwykle był elastyczny, miękki i płynny: zdawał się lecieć w powietrzu. Długa grzywa miękko falowała się pod wpływem pracy nóg i szyi. Ogier kłusował z nastawionymi uszami, angażując zad. Szedł świetnie.
-Dobrze Res. - odparłam. Ustawiłam mu na ziemi trzy drągi. Przeszedł je bez większego problemu, patrząc pytająco na mnie. Dołożyłam mu więc kolejne 3, razem 6. Pokonał je miękko i płynnie, z lekko opuszczoną i wydłużoną szyją i nastawionymi uszami.
-Bosko.!- zawołałam. -Dobra, mały.
Ustawiłam mu cavaletti. Nastawił uszy, to był dobry znak. Poszedł kółko wyciągniętym, nie kazałam mu ich pokonywać. Comknęłam, na co ruszył miękkim i płynnym galopem. Uwielbiałam, jak ta długa grzywa rozwiewała mu się w biegu. Po prostu to kochałam. Ogier świetnie angażował zad. Jak zwykle zresztą. Szedł z impulsem, po kilku kołach zawróciłam go w drugą stronę i kiedy zrobił tam trzy okrążenia, wrócił do kłusu. Poklepałam go i naprowadziłam na cavaletti. Od połowy kłusem roboczym aż do cavalettek, które pokonał świetnie, potem galopem i w połowie znów kłus roboczy. Idealnie. Pokonał je jeszcze cztery razy, z razu na raz coraz lepiej i zobaczyłam, że mu się zaczyna nudzić, wiec szybko zmieniłam ustawienie: drągi były lekko przechylone. Kazałam mu iść najpierw roboczym, pokonać drągi i potem wyciągniętym. Jednak z początku nie wyszło, ogier odpalił z zadu i zatrzymał się łbem do mnie, z napiętą lonżą.
-Respekt.! Przestań.- upomniałam go. Cmoknęłam, każąc iść dalej. Z początku się zerwał, ale wrócił do kłusu i pokonał je kłusem roboczym. Kawałek po cavaletkach zmotywowałam go do wyciągnięcia chodu, a na połowie do ponownego wrócenia do roboczego. Pokonał je raz jeszcze, coraz lepiej mu wychodziło. Po kilku kółkach w końcu ustawiłam mu krzyżaka, poprzedzonego trzema cavaletkami. Poszedł na niego impulsywnie, widziałam każdy mięsień pod skórą, nastawione uszy i parę z chrap. HOP HOP HOP i SRU na drugą stronę.
-Brawoo.!- krzyknęłam.- Świetnie Respekt.!

[link widoczny dla zalogowanych]

Pozwoliłam mu pogalopować, ale przed przeszkodą zwolniłam. Znów pokonał ją płynnie, idealnie. Podwyższyłam drąg i zabrałam drągi. Została sama przeszkoda.
Poszedł szybko i zwinnie. PATATAM, PATATAM, ŁUP- drągi na ziemi.
-Dobra, spróbuj znowu. Poprawiłam je i kazałam znów pokonać przeszkodę. Tym razem ogier dobrze wymierzył i świetnie skoczył.
-Dobry koń.!
Zrobiłam mu stacjonatę, ustawioną na 40. Obwąchał ją i poleciał jak burza dookoła koła, nie nadążałam nad jego krokami w kłusie. Wyciągnął szyję, rozwiał grzywę, po czym niespodziewanie ją podniósł i przeleciał nad przeszkodą w nienagannym stylu.
-Respekt, jesteś miszczu.! Brawo.!
Podniosłam wyżej, na 50. Miał dobre tempo, w ostatnim momencie się wyrobił, ale przeskoczył i nie strącił drągu.
Kolejną przeszkodą była 80. Wiem, duża różnica, ale ogier wybijał się wysoko i nawet chyba 2m by skoczył. Poszedł szybko i zwinnie. "Skoczy.." szeptałam w myślach. Nagle ogier odbił się i z pięknym baskilem przeleciał na drugą stronę.
-YEAH.! Respekt, pięknie.! Dobry konik.!
Ogier parsknął.
Ostatnią przeszkodą, taką dla sprawdzenia, był 1m. Nie chciałam obciążać mu stawów, może by i więcej skoczył, ale 1m. to i tak dużo.
Pogalopował dookoła, łapiąc rytm, ale wyłamał i odskoczył.
-Heh... No ok, ale jeszcze raz.
Pognał jak wiatr. Zaangażował zad i dobrze się ustawił: HOOP, pokonał bez zrzutki.! Podleciałam do ogiera i przytuliłam się w jego szyję.
-Mój kochany.

Ogier parsknął. Po chwili oderwałam się od jego ciepłej, spoconej szyi. Pocałowałam czule w chrapy i zaczęłam głaskać. Ogier się rozluźnił, opuścił łeb i parsknął cicho. Poszliśmy do stajni, gdzie go rozebrałam i wytarłam, żeby się nie przeziębił. Kiedy wszedł do boksu, skierował się w stronę wody. Pił łagodnie, z lekko przymkniętymi oczami. Usiadłam na czystej ściółce i uśmiechnęłam się do siebie. On był moim marzeniem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin