Forum  Strona Główna

 Zabawy z Magnum by Domia

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Bix




Dołączył: 22 Gru 2011
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:13, 25 Gru 2011    Temat postu: Zabawy z Magnum by Domia

Nightmare stała właśnie w boksie zewnętrznym, pijąc zawzięcie wodę. Nie tylko jej przeszkadzają upały. Podeszłam do niej i poczekałam, aż skończy.
Łaskawie uniosła łeb, spoglądając na mnie pytająco. Poklepałam ją po smukłej szyi i włożyłam biały kantarek sznurkowy. Będziemy się bawić. Dopięłam linę, oddaliłam się na parę kroków i spojrzawszy na klacz, zaczęłam się cofać tyłem.
- No, chodź.
Poszła. Wolniutkim stępem, krok za krokiem. Właśnie tak...
Wyprowadziłam ją na korytarz. Szła coraz pewniej. Wiedziałam, ze trzeba ją socjalizować - nie chcę, by była takim samotnikiem. Nadal trzymając ją za uwiąz, otworzyłam drzwiczki boksu Szampanki. Ta, zachęcona cmoknięciem, wystrzeliła na korytarz. Poklepałam ją. Halter już miała, a do niej liny mi nie potrzeba. By Mara nie czuła się gorsza, podeszłam znów do niej i głaskałam ją po pysku. Traciła mnie łbem, na co tylko pocałowałam ją w nos i ruszyłam przed siebie. Obie klacze poszły za mną.
Przy drzwiach zdjęłam z balustrady wcześniej przygotowana podkładkę ze strzemionami dla Magnum. Włożyłam ją klaczy i dosiadłam, nadal trzymając linę Mary.
Od mojej delikatnej łydki Szampanka ruszyła stępa. Pozwoliła młodszej się znacznie wyprzedzić.
Na miejsce zabaw wybrałam trawiasty parkur. Odpowiednio wcześniej wyłączyłam zraszacze.
Na miejscu płynnie zsunęłam się z magnumowego grzbietu. Nightmare stała opodal.
W swobodnej pozie usadowiłam się na ziemi. Mój wzrok prześlizgiwał się po otoczeniu, mijając co chwilę czarną jak noc Marę. Stała nadal bez ruchu. Szampanka dawno się oddaliła, by zajadać trawę.
Zaczęłam się miarowo kołysać, jakbym tańczyła na siedząco do jakiejś melodii, która tylko ja słyszałam. Po chwili powolutku wstałam, wciąż 'tańcząc'. Klacz śledziła mnie wzrokiem - czułam to.
Podchodziłam do niej po dużych łukach, raz po raz się oddalając. W końcu, kiedy już-już miałam być koło niej, zmieniłam kierunek i podbiegłam do Magnum.
Na reakcję długo nie czekałam.
Mara uniosła ogon zaciekawiona, kiedy spojrzałam na nią przez ramię, głaszcząc Magi. Jeden krok, drugi...
Po kilku długich sekundach była na wyciągniecie ręki.
Odwróciłam się wtedy. To było dobre posunięcie. Podeszła do końca. Pogłaskałam ją, mówiłam uspokajająco. Szampanka także się zainteresowała. Przez chwilę obie prowadziły niemą konwersację.
Zaskoczenie! Czyli jest nić porozumienia. W szopie miałam zabawki. Zostawiłam klacze, a sama po nie poszłam. To były typowe rzeczy do odczulania.
Najlepiej zacząć od piłki - to Magnum lubi, a Nightmare się szybko nauczy.
Kiedy wróciłam, stały nadal. Bez wahania kopnęłam lekko piłeczkę w ich stronę. Co było pewne - Mara się spłoszyła, zwiała od straszaka. Ale nie Magnum! Pochyliła łeb, traciła zabawkę nosem.
Nie minęło trzydzieści sekund, a już bawiła się w najlepsze. Mara patrzyła z niedowierzaniem. To dobra metoda wychowawcza - skoro starsza, najważniejsza klacz się nie boi - ba! cieszy się - to znaczy, że to chyba nie gryzie...
- No, dalej, zobacz jakie to fajne - szeptałam pod nosem.
Moja mroczna wychowanka zrobiła nieśmiały krok, po czym znów się cofnęła. Uznałam, ze nie będę się mieszać. Magnum za to przeciwnie - wiedziała, co robić.
Kopnęła noga piłkę tak, ze potoczyła się w stronę czarnej.
O radości! Nie uciekła, tylko przybliżyła się, zainteresowana. Powąchała obiekt. Trąciła nosem... i odskoczyła.
To próba - myślałam - jeśli się na nią nie rzuci, to wszystko będzie w porządku.
Jak łatwo było się domyślić, piłka nie miała zamiaru rzucić się na klacz. Uspokojona (Nightmare, nie piłka) ponownie ja dotknęła. No, to teraz będzie zabawa.
Oczywiście - była. Marcantka uznała za stosowne się wtrącić, podbiegła więc do Night i radośnie wyrwała jej zabawkę. Ta nie została starszej koleżance dłużna - natychmiast puściła się za nią biegiem. Bawiły się przezabawnie. Śmiałam się w głos, kiedy Magi tak kopnęła piłkę, że przeleciała młodszej miedzy przednimi nogami, a ona zabawnie pochyliła łeb, by ją zobaczyć. Postanowiłam, ze się dołączę.
Piłki im nie zabierałam, robiłam tylko sztuczny tłum - biegałam dokoła, machałam rękami. Chciałam, by Mara przyzwyczajała się do stajennego gwaru. Obracała się za mną z konsternacją, szybko jednak zaczęła znów się bawić.
Po długiej rozrywce obie wszystkie się zmęczyłyśmy. Padłam z radością na trawę i zamknęłam oczy. Poczułam, ze coś się koło mnie kładzie. Byłam pewna, ze to Magi - otworzyłam oczy, by ją pogłaskać, ale to była Mara. Tak się ucieszyłam, ze nabiera zaufania! Magnum właśnie kładła się przy mnie z drugiej strony.
Uniosłam się na łokciach. Obie były bardzo zakurzone.
- O, co to, to nie!
Wstałam zdecydowanie i zachęcałam je do tego samego. Powiodło się po dobrych dziesięciu minutach - tak się rozleniwiły...
Po tych eskapadach zaprowadziłam je na plac z kranem, celem umycia. Nie było to proste, z trudnego zadania wyszłam cała mokra, a klacze zadowolone z siebie.
- Spisek - mruknęłam, wykręcając koszulkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Park Pamięci / klacz Nightmare [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin