Forum  Strona Główna

 Ujeżdżenie L (gimnastyka, posłuszeństwo, chody)

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Skrzydlata




Dołączył: 26 Lip 2011
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: RSK Dolina Lodowego Wichru

PostWysłany: Śro 17:23, 28 Gru 2011    Temat postu: Ujeżdżenie L (gimnastyka, posłuszeństwo, chody)

Poleciałam do stajni jak na skrzydełkach... Bez skojarzeń, oczywiście.
Sonatka stała w boksie i wyglądała, czy przypadkiem się nie pojawiam. Kiedy mnie ujrzała, zarżała cicho i wyciągnęła szyję, aby ją pogłaskać. Uczyniłam to, po czym wparowałam do boksu ze szczotkami. Sonata nie była zaskoczona moją prędkością oporządzania. Wyczyściłam ją w mega super tempie i przyniosłam... SIODŁO! To była niespodziewajka. Założyłam je na grzbiet klaczy, która ze zdziwieniem mi się przyglądała. Po nim założyłam ogłowie i wyszłyśmy na halę.
Kobyłka bez problemu pozwoliła mi na siebie wskoczyć i rozgrzewkę zaczęłyśmy od wolt, ósemek i serpentyn w stępie. Sonata zaczęła się zbierać, kiedy intensywnie wypychałam ją na wędzidło i bawiłam się nim w pyszczku. Wyglądałyśmy, cholera jasna, jak prawdziwa para sportowa. Aż kurde głupio.
Skupiałam się na tym, aby klacz szła równym, dosyć szybkim tempem, pełnym energii. Ułatwiała mi to współpraca Sonaty, która reagowała na komendy.
Wyginałam kobyłkę na obie strony, zatrzymywałam, cofałam i ruszałam. Wymyśliłam sobie, że dzisiaj popracujemy nad posłuszeństwem i chodami.
Po rozgrzewce, pod czas której klaczka pokazał, jak ładnie potrafi chodzić, ruszyłyśmy roboczym kłusem. Sonata parła na przód, ale ją hamowałam, aby mi nie leciała i słuchała. Udawało mi się, aż w końcu, po kilkunastu serpentynach, udało mi się osiągnąć jednostajne, energiczne, ale spokojne tempo. Pogłaskałam ją po szyjce i zaczęłam kręcić wolty. Klacz miała problem na lewą stronę, jednak po pewnym czasie rozluźniła się i nie stawiała oporu, kiedy prosiłam ją o koło właśnie w tym kierunku. Ładnie było. Po tym trochę ósemek ze zmianą nogi do anglezowania. Klacz po kilkunastu takich przejazdach, skojarzyła, że kiedy zmieniam nogę, należy wygiąć się w drugą stronę i tym samym ćwiczenie wychodziło z ósemki na ósemki coraz lepiej. Fakt, że kłusowałyśmy już chyba z pół godziny.
Zwolniłam do stępa i trochę odpuściłam Sonacie na wodzy. Klacz prosiła o więcej, ale nie dała, miałyśmy pracować. Trochę zatrzymać, cofnięć, wszystko, w miarę ćwiczenia, szło lepiej. Po dłuższej chwili dodałam zakłusowania ze stępa. Były to lekkie, łatwe przejścia, które Sonata wykonywała spokojnie i delikatnie. Również nie zmieniała tempa przy dłuższym kłusie.
Kiedy wszystko wychodziło już w miarę, dodałam zakłusowania ze stój. Tu już były problemy z równowagą, jednak Sonata się starała, a ja jej pomagałam. Oczywiście przejścia stój-kłus były związane z przejściami kłus-stój. I powiem, że te pierwsze wychodziły lepiej. Przy tych drugich klacz miała czasem problemy z wyrównaniem siły zadu i przodu i tym samym ustawiałyśmy się jakoś pokracznie. Starałam się jej pomagać, podstawiać mocniej, aż w końcu i to zaczęło wychodzić raz na trzy razy. I tak dobrze. Byłam dumna z mojego grubaska.
Po tym chwila oddechu przed zagalopowaniami. Sonata już nie prosiła o większy luz, gdyż czuła, że ciągle czegoś od niej wymagam. A to wolta, a to serpentyna, ewentualnie ósemka. Co jakiś czas zmiana kierunku.
W końcu uznałam, że trzeba trochę pogalopować. Ruszyłam ładnie podebranym konikiem do kłusa, po czym wjechałam na woltę. Sonata zagalopowała od jednego sygnału. Pochwaliłam ją głosem, na co ta postawiła uszy. Po tym skierowała je znowu w moją stronę.
Zakręciłyśmy jedną woltę, potem drugą i zwolnienie do kłusa. Starałam się, aby Sonata od razu nabrała odpowiedniego tempa. Zmieniłam kierunek poprzez eskę i zagalopowałam na druga nogę. Sonata coraz bardziej się rozluźniała, dzięki czemu jej galop był lekki, wolny, ale energiczny. Przyjemnie miękka, aż chciało się jeździć.
Do zagalopowań, głównie na woltach, dodałam przejścia z kłusa do stępa i stój. Sonacie zdarzało się pogubić i przejść do stój, zamiast stępa, ale nie martwiłam się o to, ćwiczyłyśmy, aż rozróżniała sygnały dobrze.
Na zakończenie spróbowałam zagalopowania ze stępa. Ustawiłam klacz na łuku i wydałam jej sygnał do zagalopowania taki, jaki dawałam w kłusie – silne wypchnięcie, łydka i delikatne oddanie na wodzy. Sonata zrozumiała i mocnym zadem odbiła się do galopu. Pochwaliłam głosem, zrobiłam jedno kółeczko i zwolniłam do kłusa, po czym do stępa. Zmieniłam kierunek i wykonałam to samo ćwiczenie. Sonata po raz kolejny pokazała umiejętności i zagalopowała. Pochwaliłam i rozkłusowałam na luzie. Na koniec rozstępowałam i won do stajni.
W boksie zdjęłam z niej sprzęt i roztarłam resztki potu, po czym zostawiłam zajętą siankiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks IV / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin