Forum  Strona Główna

 23.10.11r - Teren z towarzystwem Shikiego i Andrzeja.

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Eviline




Dołączył: 13 Gru 2011
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:20, 02 Sie 2012    Temat postu: 23.10.11r - Teren z towarzystwem Shikiego i Andrzeja.

Przyjechałam z Andrzejem i Wiśniowym do SC. Chciałam zrobić wspólny trening i od razu zobaczyć jak zaczną na siebie reagować. Zatrzymaliśmy się by wypuścić Wiśniowego. Rzucał się niemiłosiernie cała drogę, przez co często robiliśmy postoje jednak jego to chyba nie przekonywało. Weszłam do przyczepy patrząc na Wiśniowego i łapiąc jego uwiąz lekko, bo wiedziałam, że da popisówkę. Andrzej opuścił przyczepę a Wiśniowy wyleciał ciągnąc mnie za sobą.
- Nie. - Powiedziałam twardo i klepnęłam go w szyję. Co prawda zatrzymał się ale stawał dęba a ja tylko trzymałam uwiaz i czekałam aż się uspokoi. Po chwili przywiązałam go do słupka a Andrzej zaczął go czyścic. Ja poszłam po Kasztana. Wchodząc do stajni rozpromieniłam się na jego widok.
- Cześć Mały - Uśmiechnęłam się głaszcząc go i dając mu marchewkę. Przypięłam mu uwiaz i wyprowadziłam na zewnątrz idąc w stronę mojego chłopaka i Wiśniowego.
- No no... Żeś sobie wybrała kasztanka - Zaśmiał się Andrzej zaś chyba Wiśniowemu zbyt się nie spodobał, bo rzucił się na słupek i tak szarpnął, że uwiąz poooszedł. Podgalopował do nas i zasłonił mnie swoim ciałem przed Shikim. Złapałam Wiśnię za kantar i odciągnęłam na drugą stronę.
- Zazdrośniku musisz zrozumieć, że w moim życiu nie jesteś tylko ty. Kocham Cię, ale Shiki też jest w moim życiu ważny i też go kocham, więc nie bądź o niego zazdrosny Wariacie. - Tak. Mówiłam do niego jakby mnie rozumiał. Bo ja uważałam, że rozumiał. Shiki w tym czasie trącił go łbem i zarżał cicho, lecz przyjemnie starając się przekonać Młodego. Nic to nie dało. Karosz odwrócił się i poleciał do Andrzeja by dokończył szczotkowanie. Ja przywiązałam trochę dalej Shikiego do łupka i przyniosłam jego sprzęt. Zaczęłam go czyścić ze wszystkich zaklejek i na połysk. Gdy już osiodłaliśmy konie zaczęliśmy wsiadanie. Jak tylko Kary zobaczył, że na niego wsiada Andrzej od razu zaczął się rzucać, rżeć, strzelać z zadu. Przewróciłam oczami siedząc już na grzbiecie. Poczekaliśmy trochę na tamtych i ruszyliśmy w teren. Zaśmiałam się widząc jak Wiśniowy rzucił się do przodu jak wariat jednak, gdy stracił mnie z pola widzenia wrócił i szedł równo z nami stępem popisując się nadmiarem energii.
- I co o nim sądzisz?
- Cóż… Powiem ci jak będziemy kończyć. To arab. Opowiadałaś mi dużo o nim hm… Wiem, że pasujecie do siebie i dacie radę, ale wiesz… Wiśniowy nie lubi się tobą dzielić. Może go nie akceptować. – Wdusił z siebie.
- Zaakceptuje. Zrozumie przecież, że trochę podopiecznych mieć będę nie tylko jego.
- Zobaczymy. No to, co? Galop da sprawdzenia?
Nie odpowiedziałam nic tylko popędziłam Shikiego do galopu. Gdy Karosz się zorientował wyrwał za nami. Galopowaliśmy tak beztrosko jakby nie istniało nic poza nami. Przeskoczyliśmy całą czwórka równo kłodę i pogalopowaliśmy dalej. Poćwiczyliśmy trochę jego reakcje na pomoce. Wiśniowy nas prześcignął. Sporo nas prześcignął jednak ten nie dał za wygraną. Wyrwał do przodu jak zawodowiec i przez kilkanaście sekund był równo z Wiśniowy. Później już odpuścił a Mój Kary ze zdenerwowania strzelił zadem niemalże zostawiając Andrzeja na drzewie. Przewróciłam oczami zwalniając do kłusa. Shiki zarżał na raz z Potokiem a Andrzej zaklął. Nie lubił jeździć na Wiśniowym, bo nigdy go nie mógł ogarnąć do minimalnego stopnia wytrzymania. Dokłusowaliśmy do strumyka i pojechaliśmy w drogę powrotną już na spokojnie. Kary pokłusował blisko Shikiego idąc łeb w łeb z nim. Andrzej zrobił minę typu „WTF?!” a ja się zaśmiałam.
- No i miałam rację. Ha!
- A idź ty. Pewnie się czegoś naćpał i nie wie, kto to jest.
- Koń i naćpanie się? Brawo człowieku. – Przewróciłam oczami z uśmiechem.
Dojechaliśmy do Centralnej. Rozsiodłaliśmy konie. Otarliśmy słomą i puściliśmy na chwilę na wybieg. W tym czasie napiliśmy się kawy. Gdy nadszedł czas rozstania ogiery nie mogły się pożegnać. Serio się polubiły. Gdy Andrzej ładował Wiśniowego ja odprowadziłam Kasztana do boksu. Dałam mu marchewkę i pocałowałam między chrapami. Ciężko mi było się z nim żegnać, bo zawsze za nim tęskniłam. Wyszłam ze stajni i pojechaliśmy znów, do Deandrei.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks VII / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin