Forum  Strona Główna

 25.07.2011r - Trening skokowy kl. P

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Chocky
Administrator



Dołączył: 08 Mar 2011
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: polska

PostWysłany: Pon 14:38, 25 Lip 2011    Temat postu: 25.07.2011r - Trening skokowy kl. P

Koń: Respekt
Jeździec/trener: Chocky
Rodzaj treningu, klasa: Skoki P
Czas treningu: 1h 10min
Założenia treningowe: Przejazd parcouru i pojedynczych przeszkód do 110cm, regulowanie tempa, spokojne najazdy.

***

Kłębiące się chmury nad moją głową nie wyglądały zbyt obiecująco. Ich czarna barwa sprawiała, że byłam niesamowicie senna. Zresztą, po wczorajszej wieczornej rozmowie przy puszce piwa z nowym stajennym - Michałem i pensjonariuszką Adrenaline, która ciągła się aż do 2:00 w nocy, pod moimi oczami ukazały się siniaki. Przeciągnęłam się rozkosznie, wchodząc do stajni. Miałam konkretne zadanie. Podeszłam pod boks Respekta, sporego srokatego ogiera i zmierzyłam wzrokiem jego budowę. Miał 170 cm wzrostu i był masywny, a jego lśniąca grzywa sięgała do łopatek, zdobiąc rozbudowaną szyję. Naprzeciw niego stał mój kucyk i wyglądał zza krat i stulił uszy, spoglądając na mnie zazdrośnie.
- Zazdrośniku cholerny, przyjdę do Ciebie potem - I z tymi słowami otworzyłam boks Resa, z kantarem w dłoni.
- Cześć olbrzymie - Uśmiechnęłam się wypowiadając te słowa i podeszłam do niego, by się przywitać. Pomiziałam go chwilę za uchem, zaraz założyłam kantar i wyszłam na korytarz. Wszystko szło dobrze, póki nie uskoczył ku górze i pociągnął mnie za sobą, pędząc jak szalony ku przodowi. Krzyknęłam z zaskoczenia, lecz na moje szczęście przed nami pojawił się nasz nowy stajenny. Uniósł ręce ku górze, nie pozwalając tym samym wybiec mu ze stajni. W świetle dnia codziennego, muszę przyznać, że wyglądał o wiele korzystniej aniżeli dnia wczorajszego. Był młody, dobrze zbudowany o ciemnej karnacji spowodowanej prawdopodobnie większą ilością dnia spędzanej na dworze. Ciemnobrązowe, przydługie włosy opadały mu w nieładzie na czoło, a w oczach malowało się skupienie, gdy przytrzymywał uwiąz, który niestety puściłam, i głaskał ogiera po szyi.
- A to z niego cholera - Uśmiechnął się szeregiem równych zębów, oddając w moje dłonie linkę - Wszystko w porządku? Chyba za długo wczoraj siedzieliśmy, nie wyspałaś się - I przy tym podrapał się niezręcznie po głowie. Wydawał się coraz to bardziej atrakcyjniejszy. Głupia Chocky! O czym ty w ogóle myślisz! Pokiwałam głową, rozmawiając chwilę i podprowadzając srokacza do koniowiązu. Tam, jeszcze chwilę w jego towarzystwie, wyczyściłam ogieraska. Wczoraj jego właścicielka po przyprowadzeniu z pastwiska wyczyściła go porządnie, więc dzisiaj miałam mniej roboty. Gdy Respekt był czysty, osiodłałam go, założyłam kask na głowę, bat do dłoni i wsiadłam ze schodków. Nie wiem dlaczego, ale moim umysłem zaprzątnęły urocze dołeczki w policzkach Michała. Odrzuciłam tą wizję z głowy, przykładając łydki do jego boków i puszczając wodze luźno. Z konia nieco lepiej radziłam sobie, aniżeli z ziemi z potężnym ogierem o 170wzrostu. Było mi...wysoko. Poprowadziłam go ścieżką na parcour, wypychając biodrami do aktywniejszego stępa. Łaciak szedł z głową zawieszoną nisko, furgotając chrapami w piach. Weszliśmy na parcour, pierwsze dwa kółka dookoła na luźnych wodzach. Następnie rozgrzewka na luźnym kontakcie w około różnych przeszkód, wolty i slalomy. Po około 10 minutach zaczęłam zbierać wodze do dłoni, tym samym bawiąc się zewnętrzną i przykładając łydkami chcąc, aby wszedł na wędzidło. Ku mojemu zaskoczeniu, był już rozluźniony. Po chwili półparada i pomoce do zmiany chodu. Res prychnął głośno, rozszerzając nozdrza i odskoczył w bok. Wypadło mi strzemię, aczkolwiek nie zgubiłam równowagi. Zrobiłam w ów miejscu woltę i przy wyjściu zakłusowanie z bacikiem za łydkę. Znowu trochę pokrzyczał, jednak uspokoił się i poszedł do przodu równym tempem. Pochwaliłam go głosem i zaczęliśmy ćwiczenia na kontakcie po woltach. Pilnowałam go, by wpisywał się ciałem w łuk, by nie wpadał ani wypadał.
- Grzeczny chłopak - Mruknęłam, gdy wyjechał grzecznie z wolty. Po 10 minutach najróżniejszych "wygibasów" czas na przejścia. Kłus-stęp trochę oporu, ale przy mocniejszym przytrzymaniu ogier zatrzymał się. Stęp-kłus zaś mocno do przodu, od razu, na pierwszą pomoc. Poćwiczyliśmy jeszcze te przejścia i najazdy na drągi wolno leżące na ziemi. Mocniejsza łydka przed przeszkódką, półsiad i oddanie ręki. Spisał się, podnosząc wysoko nogi. Powtórzyliśmy na obie nogi, wolta i przy wyjeździe pomoce do zagalopowania. Miałam zamiar od razu na niej zostać, ponieważ koń niemiłosiernie gnał. Wypchnęłam go z bioder, lekka łydka a ten cholernik od razu wiedział, o co chodzi! Wypruł do przodu niczym oparzony, wyskakując z czterech nóg ku górze tym samym zgubiłam oba strzemiona. Przytrzymałam nieco kolana, odchyliłam się do tyłu i bez strzemion, wjechałam na woltę uspokajając go głosem.
- Wolnieeej, woooolniej, huhu - Mówiłam, przytrzymując i odpuszczając wodze. Gdy napięcie spadło i zaprzestał świrowania wyjechaliśmy z wolty i pogalopowaliśmy aktywnym, żwawym tempem do przodu. Chciałam zmęczyć go nieco po kilka kółek, ze zmianami galop-kłus. Następnie zmiana kierunku. Po odpowiedniej rozgrzewce mogliśmy zaczynać skakać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chocky dnia Pon 21:24, 25 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin