Forum  Strona Główna

 20.04.2012r - Przygotowanie do startów w skokach N

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Chocky
Administrator



Dołączył: 08 Mar 2011
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: polska

PostWysłany: Nie 16:21, 08 Kwi 2012    Temat postu: 20.04.2012r - Przygotowanie do startów w skokach N

Przez dni dłużącej się nieobecności Kiss Me pracowała pod okiem mojej przyjaciółki, Karoliny. Byłam spokojna, bowiem wiedziałam że dziewczyna jest sumienna i ma doświadczenie ze sportowymi końmi. Zostawiłam jej harmonogram treningowy i instrukcje dotyczące obchodzenia się z moją podopieczną. Była zachwycona świetnym charakterem i bardzo dobrym ujeżdżeniem Całuśnej. A ja szczerze cieszyłam się, że udało im się dogadać. Pierwsze co zrobiłam po przyjeździe? Oczywiście, że pobiegłam do koni. Naszykowałam sprzęt hanowerki na myjce, ruszając w stronę jej boksu, pogwizdując wesoło. Przywitała mnie para czarnych niczym węgielki, łagodnych oczu. Otworzyłam drzwiczki, które odpuściły z cichym skrzypnięciem. Zarzuciłam ręce na jej szyję, przytulając się do umięśnionej łopatki.
- Tak się stęskniłam! - Mruknęłam w jej rudą grzywę, zaplatając włosie między palce. Ucałowałam jej chrapy kilkukrotnie, a ta przyjaźnie pchnęła mnie pyszczkiem. Założyłam na jej smukłą główkę kantar, doczepiając do metalowego kółka uwiąz z bezpiecznym karabińczykiem. Wyprowadziłam ją na myjkę, gdzie czekał już sprzęt skokowy. Zagwizdałam cicho, podziwiając moją przyjaciółkę w całości. Wyglądała bardzo dobrze. Sierść była lśniąca, grzywa krótko przycięta, kopyta nawilżone. Karolina zrobiła kawał dobrej roboty. Przeczyściłam jej grzbiet, boki i zad z zaklejek, następnie szorując nogi. Sprawdziłam wierzchem dłoni, czy aby na pewno pozbyłam się wszelkich zabrudzeń. Schowałam włosiankę i zgrzebło do pojemnika, zabierając się za rozczesywanie grzywy i ogona, następnie rozczysciłam strzałki i wrzuciłam kopystkę z powrotem do kolorowego kuferka. Nałożyłam na grzbiet kasztanki czaprak, podkładkę oraz siodło skokowe, dopinając popręg na trzecią dziurkę. Następnie zapięłam na nogach ochraniacze, a na przodach pojawiły się sponiewierane segmentowe kaloszki. Na sam koniec ogłowiłam, zapinając nachrapnik, skośnik i podgardle. Jako, że pogoda dzisiaj nie dopisywała zmuszone byłyśmy tłuc się na hali. Wyprowadziłam klacz na zewnątrz, prowadząc ją w stronę docelowego miejsca treningowego po zmokłym piachu, wydreptaną dróżką między maneżem. Podśpiewywałam cicho piosenkę, która wpadła mi w ucho, przygryzając dolną wargę i odsuwając drzwi prowadzące do zakrytej hali. Zaprowadziłam moją kasztanowatą klaczkę na sam środek, zatrzymując ją i łapiąc wodze do jednej dłoni. Podparłam się o przedni łęk, wsadzając stopę w strzemię i wybijając się delikatnie z ziemi. Gdy "byłam w locie" klacz ruszyła stępem, podbijając głową ku górze.
- Huuhu, co to ma być? - Mruknęłam, zatrzymując ją dosiadem. Pokręciłam z dezaprobatą głową, regulując strzemiona i podpinając popręg. Gdy byłyśmy gotowe, poprosiłam półparadą by klacz ruszyła stępem na luźnych wodzach do przodu. Skierowałam ją na wydreptaną ścieżkę, pilnując by od początku szła do przodu, aktywnie. Klacz szła zaciekawiona, poruszając głową w takt chodu, wkraczając zadnimi nogami. Wykorzystywała w pełni długą wodzę, parskając zaraz przeciągle. Po chwili beztroski nakierowałam ją na woltę, zbierając wodze na kontakt, delikatnie prosząc o wejście na wędzidło. Od samego początku zajmowałyśmy się kręceniem przeróżnych figur po całej ujeżdżalni, pilnując poprawnego ustawienia. Gdy rozgrzałyśmy się w stępie, przy wyjściu z koła poprosiłam ją o zakłusowanie. Ruda czując zachęcające pomoce wystrzeliła tylną nogą w powietrze, wciskając w przejście kilka kółek galopu. Zatrzymałam ją od razu, zostając na obszernej wolcie. Gdy nieco się uspokoiła, wyjechałam na prostą, poruszając dwoma palcami zewnętrznej dłoni, dociskając zaś wewnętrzną łydkę, a Kiss Me ustawiła główkę prostopadle do podłoża. Tak samo jak w stępie, dużo wolt i wszelakich kół. Aktywnym tempem wjechałam na ciasną woltę, pilnując dosiadem by czasami nie wpadła/wypadła żadną częścią ciała. Kobyłka szła uważnie do przodu, podstawiona na pomoce, skrócona i aktywna. Na prostej kilka przejść kłus - stęp, stęp - kłus, następnie do stój. Wychodziły bardzo dobrze, jako że hanowerka skupiona była na moich poleceniach i wykonywała przejścia od razu. Następnie trochę zatrzymań na wolcie, pilnując by nie wychodziła z ustawienia. Pochwaliłam ją i zmieniłam stronę, ćwicząc to samo. Następnym zadaniem były szerokie drągi. Nakierowałam ją na kolorowe przeszkódki na ziemi, prostując i siadając w zgrabny półsiad. Oddałam rękę, pobudzając ją łydkami do przodu. Gdy przefrunęła nad nimi, nie dotykając kopytem drewnianego drąga, pochwaliłam ją i powtórzyłyśmy kilkukrotnie ćwiczenie na obie ręce. Przy wyjeździe z wolty siadłam w półsiad i zagalopowałam. Zerwała się automatycznie, poparskując co foule.
- Daaalej! - Siadłam w półsiad, chcąc porządnie ją rozgalopować. Pozwoliłam jej pobiegać pełne trzy koła, zaraz siadając w siodło, cofając ramiona i nieco zbierając chód. Kręciłyśmy wolty, jeździłyśmy drągi, następnie przez przekątną wolta i galop na drugą rękę. Po rozgrzewce mogłyśmy zacząć skakać. Na sam początek 70cm krzyżak z wskazówką, następnie 80 okser i 90 stacjonata. Robocze tempo, prosty najazd, klacz odbiła się poprawnie i przeleciała nad przeszkodą "z kopytkiem w zadku". Rozgrzałyśmy się na tych niewielkich wysokościach, gotowe na "całość". Na dzisiejszym treningu skupiamy się na 5 przeszkodach o wysokości wahającej się od 105 do 120. Linia kolorowy okser 120cm oraz niebieska stacjonata 110cm następnie na ukos triplebarre 120cm, czerwono- biały okser 120cm i nieopodal stacjonata 105cm ze straszakiem. Zagalopowałam ze stępa, od razu narzucając parcourowe tempo. Pilnowałam najazdów, zamykając ją w pomocach. Klacz ustawiła uszy na pierwszą przeszkodę, znacznie przyspieszając na widok "treściwej wysokości". Przytrzymałam ją jednak, wysyłając wprost na oksera. Wybiła się delikatnie, w locie wyciągając szyję i podbierając pod siebie nogi.
- Tak jest - Pochwaliłam ją, gdy znalazłyśmy się na drugiej stronie. Następnie skróciłam ją nieco, gdy tuż po trzech foulach pojawiła się następna, wyższa stacjonata. Naskoczyła, frunąc nad 110tką, lądując delikatnie i zacinając rudym ogonem w powietrzu. Na horyzoncie pojawiła się 120cm przeszkoda, nieco pod ukos. Wysłałam ją do przodu, wybiła się jednak za wcześnie. Zahaczyła o pierwszego drąga kopytem, jednakże w następnych wybiła wysoko w powietrze, sprawiając że straciłam na ułamek sekundy równowagę. Zaśmiałam się pod nosem, poprawiając prawą stopę w strzemieniu, zmieniając nogę poprzez lotną i galopując śmiało na następne przeszkody. Nie było z nimi problemu, to też skoczyłam triplebarre jeszcze raz i rozkłusowałam ją na luźnych wodzach. Rozstępowałam i zaprowadziłam do stajni. Był to bardzo przydatny treningi i sądzę, że bez problemu możemy startować w wyższej klasie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chocky dnia Pią 20:35, 04 Maj 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks II / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin