Forum  Strona Główna

 22.12.2011r - Skoki po kole, krzywe przeszkody

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Chocky
Administrator



Dołączył: 08 Mar 2011
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: polska

PostWysłany: Sob 21:23, 24 Gru 2011    Temat postu: 22.12.2011r - Skoki po kole, krzywe przeszkody

W końcu trzeba było wziąć się w garść po utracie ukochanego kucyka. Od czasu jej śmierci nie zaglądałam do stajni, a dziewczyny przejęły moje obowiązki, opiekując się również Kiss Me. Adrenaline przychodziła do mojego pokoiku z nową dostawą chusteczek i gorącą czekoladę na poprawę humoru. Nie opisane było ich zaskoczenie, jak tuż przed świętami zeszłam po schodkach, w ukochanym dresie i wielkimi siniakami pod oczami oznajmując z uśmiechem "wróciłam!'. Zjadłyśmy śniadanie, gorączkowo rozmawiając. Chyba wreszcie się z tym pogodziłam. Po południu, gdy szłam do stajni, po drodze zagarnęła mnie Adre.
- Co to się stało, hmm? - Mruknęła, unosząc oba łuki brwiowe ku górze. Nie mogłam nie uśmiechnąć się, odszeptując "Michał". Dziewczyna przytuliła mnie, na co wzdychnęłam głośno.
- W zasadzie to nie wiem czemu się pokłóciliśmy... zresztą, egh... - Nie dokończyłam, jak rysualka zatkała mi dłonią usta.
- Jest dobrze, nie wspominamy przyszłości! - Klasnęła w dłonie, zaraz pokazując kasztanowatą klacz na pastwisku.
- Wydaje mi się, że miałaś dzisiaj poskakać ze swoim koniem. Ktoś tu miał być mistrzem?! - Zawsze zachwycała mnie jej niespożyta energia i optymizm. Chciałabym się z tym urodzić. Po chwili ruszyłam do Kiss Me, z uwiązem, cmokając. Postawiła na mnie uszy, przekrzywiając łebek w prawo. Pierwszy raz tego dnia kąciki warg uniosły się w szczerym, szerokim uśmiechu. Przeskoczyłam przez ogrodzenie, przytulając się do jej szyi i cmokając w chrapy. Tak cholernie za nią tęskniłam... Do metalowego kółka od kantara przypięłam uwiąz i wyprowadziłam na zewnątrz, zamykając na zasuwę drzwi od ogrodzenia. Dając luźny uwiąz, ruszyłyśmy w stronę myjki. Przywiązałam ją i zdjęłam derkę, zaraz zabierając się za czyszczenie. Prócz nóg i łba, na szczęście nie była w stanie opłakanym. Rozczyściłam jej strzałki, rozczesałam porządnie ogon i grzywkę, przemywając chrapy. Gdy była względnie czysta, zabrałam się za czyszczenie. Na nogach zapięłam skórzane ochraniacze, na przody zaś kaloszki z futerkiem. Narzuciłam delikatnie na grzbiet pasiak, skokowe siodło, a pod nie medyczne futerko z podnoszeniem tyłu, co niestety było konieczne w jej przypadku. Na koniec założyłam ogłowie, dopinając wszelkie paski i spuściłam strzemiona, podciągając stosownie popręg. Do dłoni wzięłam ujeżdżeniowy bat, zaraz podprowadzając rudzinkę pod schodki i wsiadając na jej grzbiet delikatnie. Wsadziłam stopy do strzemion, naciskając nań. Wypchnęłam z bioderek do aktywnego stępa, posiłkując się łydką. Dając jej luźną wodzę, ruszyłyśmy w stronę hali. Całuśna była na szczęście nieustraszona, mało co mogło ją przestraszyć; mogłam więc czuć się na niej pewnie. Wspięłyśmy się pod niewielką górkę i wjechałyśmy na halę, gdzie czekała już Adrenaline. Miała podnosić przeszkody, poprawiać drągi, spoglądać na nas. Cieszyłam się, że będzie mi dzisiaj towarzyszyć. Zaczęłam zbierać wodze na kontakt, bawiąc się przy tym wewnętrzną, dokładając mocniej zewnętrzną łydkę. Klacz zaczęła przeżuwać wędzidło w pyszczku, schodząc głową prostopadle do podłoża. Kręciłyśmy wolty w ustawieniu, ciągle aktywizując tempo. Zależało mi, by szła do przodu i wpisywała się w łuk. Chwaliłam ją głosem, uśmiechając się do siebie. Miałam bowiem konia złoto! Poćwiczyłyśmy jeszcze zatrzymania do stępa, zatrzymania na łuku, nie wychodząc z ustawienia i cofanie po 2 kroki. Po około 10 minutach dałam jej łydki do kłusa, pilnując nadal ustawienia. Anglezowałam na dobrą nogę, trzymając ręce nieruchomo. Kiss szła mocno do przodu, od zadu, z impulsem. Tak samo jak w stępie, w kłusie rozprężałyśmy się na różnych woltach. Początkowo wjechałam na obszerne koło, później je ściaśniając.
- Świetna jest! Przepiękna, taka dynamiczna! - Zachwycała się Adrenaline, a ja odpowiedziałam jej szerokim uśmiechem. Wjechałyśmy na ścianę, zaraz zakręcając woltę koło kolorowego oksera. Pokręciłyśmy się standardowo, zaraz wyjeżdżając na przekątną i dodając tempa. Kiss wydłużyła krok, pewnie wyrzucając nogi w powietrze z wyraźną akcją zawieszenia. Pochwaliłam ją, rozkłusowałam na drugą stronę i najazd na szerokie drągi. Usiadłam w półsiad, dając jej wyraźną zachętę łydką. Uniosła wysoko szkitki, nie pukając żadnego z drągów. Pogładziłąm ją po szyi, zmiana kierunku i na drugą nóżkę. Następnie cavaletti, pokonane dobrze. Poprosiłam Adrenaline, by co drugiego drąga (jedną stronę) obniżyła kładąc na ziemię, a by druga została na kłódce. Wjechałam na linię prostą, siadając w półsiad i zachęcając ją łydkami. Źle wycelowała, tracąc nieco równowagę i lekko przysiadając na zadzie. Fuknęła, wyskakując z drągów i sprawiając, że nieco straciłam równowagę.
- Heeej, spokojnie! - Mruknęłam, siadając w siodło i kierując się jeszcze raz. Tym razem klacz postarała się bardzo, unosząc nogi wyżej, aniżeli było to konieczne. Pochwaliłam ją, powtórka i na ścianę. W narożniku zagalopowanie, chciałam porządnie ją rozbiegać. Na krótkich ścianach zebranie chodu, na długiej wydłużenie. Całuśna co foule poparskiwała, idąc chętnie do przodu. Po trzech kółkach skupienia się aby po prostu szła do przodu, siadłam porządniej w siodło, kontrolując jej ruch. Zebrałam wodze, prosząc o powrót na kontakt i zejście główką. Pokręciłyśmy się na woltach, później przekątna, w X wyraźne pomoce do zmiany nogi. Hanowerka wyskoczyła do przodu, podbrykując. Zaśmiałam się, chwaląc, bo jednak udało się zmienić. Pogalopowałyśmy na drugą nogę, trochę zmian i wolt i byłyśmy gotowe by poskakać. Najpierw normalna rozgrzewka na 60 cm kopertkach i stacjonatach. Zacmokałam, najeżdżając na czerwono-białego krzyżaka. Łydeczka przed, poprawnie naskoczona i lekkie wylądowanie. Pochwaliłam, ruszyłyśmy na nieco wyższą stacjonatę.
- Hop! - Mruknęłam, siadając w półsiad. Gdy znalazłyśmy się na drugiej stronie, uśmiechnęłam się, prosząc Adre o 80centymetrowego oksera. Poskakałyśmy chwilę na normalnych przeszkodach. Spisywała się dobrze, jedynie raz strąciła tyłami, bo dałam jej za wczesny sygnał na odskok. Rysualka ustawiła na kole w dolnym narożniku 4 przeszkody, około 40 cm krzyżaki. Zagalopowałam, kierując ją spokojnym tempem na pierwszą przeszkodę. Skoczyła, wybijając się miękko. Musiałam ją troszkę podgonić, strzelając bacikiem za łydkę, bo czułam, że się waha. Powtórzyłyśmy skoki na kole jeszcze w drugą stronę. Chwila kłusa na luźnej wodzy na odsapkę i 3 krzywe przeszkody. Różnica między jedną kłódką, a drugą wynosiła około 30 cm. Rudzielec uniósł głowę, widząc wyższą stacjonatę. Naskoczyła ładnie, dostosowując się do wyższego miejsca, nie stuknęła, nie zrzuciła.
- Supeeer! - Mruknęłam, ciasny zakręt i kolejna krzywa. Było dobrze, więc ostatni skok. Zachęciłam do aktywniejszego galopu, przed przeszkodą łyda, płynny skok. Złożyła nogi, wyciągając nieco łebek, korzystając tym samym z oddanej wodzy. Pochwaliłam ją, rozkłusowałam, rozstępowałam. Adrenaline położyła założyć nam derkę i do stajni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chocky dnia Nie 18:30, 25 Gru 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks II / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin