Forum  Strona Główna

 2.12.11r.- Dresaż P z Respektem (P)

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Adrenaline




Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk ;D

PostWysłany: Pią 18:05, 02 Gru 2011    Temat postu: 2.12.11r.- Dresaż P z Respektem (P)

-Chocky, ruszaj tyłek!- zawołałam ją, zakładając leniwie kantar na ramię i machając wolną końcówką uwiązu.
-Taa.- jęknęła, leząc w moją stronę bez większego pośpiechu.- Wiesz co, nic mi się dzisiaj nie chce.
-Czyli jak zawsze.- zauważyłam ze śmiechem.- Ruszaj sie babo, idziemy po konie.
-Ostatni raz wypuszczam je na pastwisko.- burknęła pod nosem, idąc za mną w deszczu.
Gwizdnęłam donośnie, licząc, że Respekt przybiegnie. A gdzie tam. Zarżał jedynie spod drzewa, pod którym się pasł i ustawił się do mnie zadem.
Zaczęłam coś burczeć pod nosem i poszłam po lovelasa.
-Chodź tu, krowo.- mruknęłam, łapiąc go zamaszyście za kantar, na co zarzucił nerwowo łbem.- No już, idziemy poćwiczyć, leniu.
Kiedy wyprowadziłam go z pastwiska, Chocky stała już w stajni ze stwoją kobyłką. Kasztanka ociekała wodą i zrobiła się brązowa. Zachichotałam, widząc dziewczynę w kuckach.
-Ściągaczka, ściągaczka...- mruczała Cho, grzebiąc w skrzynce ze szczotkami.
Pokręciłam z uśmiechem głową, przywiązując srokacza w wolnym miejscu i przynosząc sprzęt.
Na szczęście miał derkę, wiec wystarczyło zdjąć ją z niego i miałam suchego konia. Wzięłam się za porządne czyszczenie, krzywiąc się za każdym razem, gdy w górę leciały kłęby zimowej sierści i kurz, który chyba mnożył się w powietrzu.
Kiedy ogier był czysty, podeszłam do Chocky aby zerknąć, jak sobie radzi. Okazało się, że jej klacz jest już prawie gotowa, więc wróciłam do mojego Resa i zabrałam się za pospieszne szykowanie do jazdy.
W końcu byłyśmy gotowe.

Wprowadziłyśmy nasze konie do stajni. Deszcz leniwie spływał po szybach, a wnętrze krytej ujeżdżalni było dość ciemne.
-Zapalę światło.- zaproponowała Chocky, idą w kierunku włącznika.
Skinęłam jej głową, prowadząc ogiera na środek hali.
Od razu podpięłam popręg o dziurkę. Włożyłam nogi w strzemiona i chwyciłam wodze równo, ale tak żeby miał jeszcze luz i co jakiś czas dopychałam go łydką. Stępowałam żywo po ścianie, zerkając, jak radzi sobie kasztanka.
Chocky wsiadła już na Kisskę i stępowała równocześnie ze mną, tyle, że na przeciwnej ścianie. Mijała mnie ok. dwa metry od konia po zewnętrznej, ale i tak Respekt się rzucał. Po ok ośmiu minutach zaczęłam podbierać paluszkami wodzę, uprzedzając to mocniejszych impulsem łydki. Respekt od razu wszedł na kontakt i zaczął iść bardziej od zadu. Jeszcze dobrą chwile stępowaliśmy w takim ustawieniu po czym wjechałam na linię AC i zatrzymałam się w punkcie X. Reakcja była poprawna jednak głowa ogiera wysunęła się delikatnie w dól, co oznaczało zbyt mała pracę łydki. Wystałam go z powrotem do przodu, po czym znowu spróbowałam się zatrzymać w punkcie G. Tym razem wyszło idealnie: koń stanął równo na czterech nogach, bez zmieniania ustawienia głowy. Poklepałam go i ruszyłam dalej.
Chocky ćwiczyła wężyk na lewej ścianie, a Kiss me wyginała się coraz lepiej. Z początku szło jej to opornie, ale jednak w końcu zaskoczyła i dziewczyna dawała jej tylko lekkie sygnały.
Kiedy dojechałam do ściany skręciłam w lewo i zakłusowałam w H. Ogierek szedł rozluźniony, ładnie pracował zadem co mi się bardzo podobało ^^ Jak ten kuc był świetnie ujeżdżony. Tak idealnie reagował na najmniejsze sygnały, w zakręcie pracowało się tylko zewnętrzną wodzą i łydką. Kiedy zaczynałam robić kolejne kółko wjechałam na zmianę kierunku po przekątnej od F do H. Teraz kłusowaliśmy na prawą stronę. Jechałam jeszcze trochę po ścianie, a następnie - zaczęliśmy powoli urozmaicać trening - z początku wolty o średnicy 20m, następnie zmienialiśmy kierunek i znowu kręciliśmy woltę. Z czasem stawały się one węższe (śr. 10m) zmiany kierunku przez ujeżdżalnie, półwolty. Później zaczęliśmy jeździć takim wężykiem od F do E, od E do M. Z M jechaliśmy do H, B, K. Bo tym ćwiczeniu pojechaliśmy chwilę po całej długiej ścianie, po czym od M zaczęliśmy robić wężyk o jak najmniejszych średnicach zakrętów. Jak dotąd szło nam znakomicie, ale przecież jak narazie - to była rozgrzewka. Dałam mu odpocząć i przeszłam do stępa. Pozwoliłam wodzą wysunąć się z rąk, ale dopchałam go do wędzidła łydką, robiąc tz. "żucie z ręki", srokaty posłusznie wyciągnął szyję w dół, na tyle ile mógł.
Chocky nakłaniała Kisskę do dużych wolt w różnych kierunkach i na różnych ścianach. Pilnowała tempa, raz po raz działając na nią lekką łydką, którą można było zauważyć jedynie dzięki lekkim ruchom nóg.
Jechaliśmy w lewo, na H wjechaliśmy na zmianę kierunku po przekątnej, a podczas tej długości wyciągnęliśmy kłusa, przy F znowu skróciłam konia, a na K znów pojechaliśmy na przekątną do M, tak samo wyciągając kłusa. Później pojechałam po długiej ścianie. Teraz na krótkich ścianach zaczęliśmy się skracać, to też wychodziło tak samo dobrze jak wyciąganie. Powtórzyliśmy jeszcze parę razy manewr z wyciąganiem i skracaniem po czym od punktu M do K po mocniejszym przyłożeniu lewej łydki i wygięciu głowy lekko w lewo, Respekt zrobił idealny ciąg w kłusie. Powtórzyliśmy to też od literki F do H tym razem wyginając się w prawo. Tak samo powtórzyliśmy to kilka razy i za każdym wyszło wspaniale raz może pogubiliśmy nogi, ale Res szybko się pozbierał i wrócił do prawidłowej pozycji. Poklepałam go i znowu przeszliśmy do stępa.
Przez ten czas Chocky pracowała nad zebraniem klaczy. Kisska była już dobrze rozgrana, jednak trochę opornie się ganaszowała. Chocky pchała ją mocno łydką, ponaglając do głębszego wykroku i podstawienia łba, co jednak niekoniecznie chciała zrobić. Zaczęła dawać mocniejsze sygnały półparadą, prostując jej łeb zewnętrzną wodzą. Kasztanka parsknęła, w końcu jednak ustawiła się poprawnie, za co została nagrodzona.
Dziewczyna poprowadziła kasztankę po dużej wolcie, a potem na narożniku wypchnęła ją łydką. Kiss skierowała na nią uszy i podstawiła zad, ruszając mocno naprzód. Chocky zgasiła ją w ciasnej wolcie, zwalniając hanowerkę.
Ja natomiast pozwoliłam już Respektowi ochłonąć. Chocky skinęła mi głową, omijając mnie prawie środkiem hali i odbijając w połowie do ściany, potem jednak jadąc przy niej w tę samą stronę i wyjeżdżając zza zadu ogiera.
Poklepałam srokacza, zatrzymując go. Chocky wróciła już do stępa, rozluźniajac klacz.
Poluzowałam popręg o kilka dziurek. Respekt zastrzygł uszami, a ja go poklepałam po rozgrzanej szyi.
-Brawo dla nas.- zauważyła Chocky, krążąc razem ze mną dookoła hali, jednak w odległości kilku metrów od srokacza.- Mamy niewielki rozjazd klas koni jeżdżonych.
-Nic takiego.- zaśmiałam się.- Normalka.
-Zaraz was dogonimy, nie myśl sobie.- wystawiła mi język, na co wybuchłam śmiechem.

Konie zostały rozsiodłane i wytarte do sucha. Posmarowałyśmy im kopyta smarem, aby się nie przesuszyły od zimna i piasku z hali. Było już ciemno, słońca zresztą i tak nie było widać przez cały dzień, więc za dużo się nie zmieniło.
-Trening uważam za udany.- uśmiechnęła się blondynka, popijając gorącą cherbatę z kubka termosu.
-Też tak myślę.- dodałam, patrząc, jak z chrap Respekta unoszą się obłoki pary.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks II / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin