14.10.11r. - Dresaż L by Hipokrytka03

Adrenaline

Podjechałam swoim starym, wysłużonym autem pod Cavalcade. Była względnie ładna pogoda, jak na jesienne realia. Weszłam do stajni i przywitałam się z gospodarzami. Szybko zorientowałam się, gdzie stoi Golden. Naszykowałam sobie wszystkie potrzebne rzeczy na myjkę i udałam się do boksu. Weszłam i przywitałam się z koniem, pozwoliłam, aby chociaż trochę się ze mną oswoił. Pogłaskałam go uspokajająco po szyi. Założyłam kantar i zaprowadziłam na miejsce czyszczenia. Natychmiast wzięłam szczotkę i energicznie zmiatałam kurz ze złotej sierści. Z kopytami nie miałam problemu. Łatwo też poszło kiełznanie i siodłanie. Po niecałych 15 minutach ogierek był gotowy do jazdy.
Idąc przez stajnię, Golden strzygł uszami okazując zainteresowanie.

Weszliśmy na maneż. Podciągnęłam popręg i wydłużyłam strzemiona, które były ewidentnie za krótkie. Ogierek był nieco zdenerwowany mną i cała sytuacją. Ze specjalną ostrożnością dostałam się na górę. Poklepałam go po szyi, aby dodać otuchy. Dałam delikatny sygnał, aby ruszył. Whisp, chcąc pokazać, że potrafi się postarać, szedł dużym krokiem. Oddałam chłopakowi wodze, nie powinien robić mi tu szopek i mongolskich baletów. Wyciągnął i rozluźnił się. Zrobiliśmy pare kółek na rozgrzewkę, po czym zebrałam nieco wodze i złapałam kontakt. Na środku krótkiej ściany dałam subtelny sygnał, przygotowywujący do zrobienia wolty. Bardzo fajnie wygiął szyję do środka, ale uciekł zadem. Skorygowałam to łydką. Zrobiliśmy jeszcze jedną, po takim samym śladzie, jednak tym razem wyszło od razu prawidłowo. Nagrodziłam go. Na długiej ścianie, zmieniając położenie łydek, wykonaliśmy 3 krótkie wężyki. Wjechaliśmy na linię środkową. Przyłożyłam równo nogi, aby koń nie uciekał na bok. Po wyjechaniu, dość mocny sygnał i płynne przejście do kłusa. Golden starał się i miał w sobie dużo pozytywnej energii. Sprężyście i ochoczo ruszał naprzód. Poruszałam wodzami naprzemiennie. I nieco je zluźniłam dodając delikatną łydkę. Ogier śpuścił łeb do dołu. Głośno go pochwaliłam i poklepałam. Poprawnie wykonaliśmy minimalne żucie z ręki. W takim ustawieniu Wykonaliśmy dość sporą ósemkę. Whisp prawidłowo się wyginał. Usiadłam mocniej w siodło, chcąc zebrać ogiera. Podstawił odrobinę zad i zwolnił, z czego byłam zadowolona. Zmieniliśmy kierunek przez półwoltę. Na zakręcie cofnęłam jedną łydkę. Bardzo ładne zagalopowanie. Pochwaliłam Żłotogrzywego głośno. Zrobiliśmy kółko żwawego galopu, na kompletnym luzie. Goldenowi bardzo to się spodobało i ochoczo biegł przed siebie machając głową. Poźniej ściągnęłam wodzę i złapałam kontakt. Zrobiliśmy duze koło. Dotykając drugiej ściany ujeżdżali. Później, w tym samym miejscu ciasną woltę. Koń bardzo fajnie reagował na synały, więc pogłaskałam go po szyi. Na końcu długiej ściany zaczęliśmy kręcić serpentynę. Pierwszy zakręt, na prawą nogę. Prosta, przeszliśmy do kłusa, zagalopowanie na lewą. Po wykonaniu zakrętu, znowu przejście do kłusa i wystarczyło że tylko nieco cofnęłam łydkę. Praktycznie sam zagalopował na prawą. W drugą stronę wystarczyło zahamować dosiadem. Galop na lewą i bardzo dobry zakręt. Zostaliśmy na lewej nodze, wykonując po paru foulee duża, okrągłą wolte. Przeszliśmy do stępa, gdyż Whisp zmęczył się. Pogłaskałam konia, bo świetnie się spisał. Przeszliśmy nad ustawionymi dalej drągami. Ogierek włóczył nogami i kilka razy słychać było puknięcie. Więc zrobilismy nawrotkę i jeszcze raz, mocniejsza łydka. Tym razem ładnie podniósł nogi. Poklepałam go.

Popuściłam popręg o pare dziurek. Dałam luz na wodzy. Postępowalismy tak z 15 minut, robiąc nieokreślone kształty na ujeżdżalni. Golden wyschnął trochę. Zsiadłam i zaprowadziłam ogiera do boksu. Zarzuciłam na niego ciepłą derkę. Pogłaskałam i pochwaliłam, następnie poszłam pogadać jeszcze z Adrenaline.