Forum  Strona Główna

 9.11.11r- Dresaż L/P

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Adrenaline




Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk ;D

PostWysłany: Śro 21:04, 09 Lis 2011    Temat postu: 9.11.11r- Dresaż L/P

Ruszyłam energicznie, wciskając ręce głęboko w kieszenie kurtki. Schowałam twarz prawie do połowy w apaszkę, raz po raz dmuchając parą.
Weszłam do stajni, rozglądając się. Nie powitało mnie rżenie, więc zrozumiałam wszystko. Konie były na pastwisku, dopóki jest jeszcze przeciętnie ciepło. Zarzuciłam więc fioletowy kantar przez ramię, drepcząc po zmarzniętym podłożu w stronę pastwiska.
Ogier pasł się na uboczu, w dziale ogierów. Kiedy weszłam na wybieg, poderwał głowę z trawy, rżąc szczęśliwie.
Podeszłam do niego, wyciągając z kieszeni przysmak i podając mu na dłoni, w międzyczasie zakładając sprawnie kantar.
Kiedy byliśmy w myjce, zaczęłam go szczotkować. Ruszałam się szybko, aby się rozgrzać. Ogierowi nie przeszkadzało moje kręcenie się i stał spokojnie.
Wtem rozdzwoniła się moja komórka.
-Tak?- powiedziałam, wygrzebując ją z niezbadanych odmętów mojej kieszeni.
-Cześć.- usłyszałam głos Chocky.- Jesteś jeszcze w stajni?
-Yhm.- odparłam, męcząc się z zakleją brudu na zadzie.
-Bo masz gościa.
-Słucham?- powiedziałam zaskoczona, ale już się rozłączyła.
Rozejrzałam się dookoła, nasłuchując, jednak nikt nie przychodził. Zamrugałam w zamyśleniu, po czym wróciłam do czyszczenia.
Poszłam po siodło do siodlarni i podeszłam z do ogiera. Poklepałam go łagodnie i zarzuciłam mu siodło na grzbiet, kiedy usłyszałam cichy jęk po drugiej stronie.
Moje serce przyspieszyło instynktownie, a ja cofnęłam się w lekkiej panice.
Wtem zza konia wyszedł mój kumpel, którego poznałam na wakacjach. W swojej bluzce z krótkim rękawkiem o ciepłym odcieniu pomarańczu i szarą bluzą, w ciemnych dżinsach. Uśmiechnęłam się momentalnie i chyba najszerszym uśmiechem w całym moim życiu.
Nigdy nie myślałam, że chłopak przejedzie taki kawał polski, a jednak. I teraz był tutaj, i przyjechał do mnie! Myślałam, że padnę.
-Kuba!- zawołałam, ściskając go mocno. Odsunęłam się zaraz, bo nie wiedziałam dlaczego, ale zachowywał zawsze jakąś rezerwę dla dziewczyn.
-Hej!- uśmiechnął się, a ja patrzyłam na niego tak lśniącymi oczami, jakbym była pijana.
-Czemu przyjechałeś?
Wzruszył ramionami.
-Nie wolno?
Zaśmiałam się niekontrolowanie.
-Jeździłeś kiedyś?- spytałam, kiedy Golden trącił mnie pyskiem, przypominając o swojej obecności. Kuba jednym ruchem dłoni zaczesał gęstą grzywkę włosów na prawo. Był to jego charakterystyczny, uroczy jest.
-Nie.- przyznał, głaszcząc ogiera po chrapach. Pod jego dotykiem Whispers rozluźnił się i przymknął oczy.
-A chciałbyś?- spytałam, kręcąc się wokół złotego i zapinając mu popręg.
-No nie wiem...- zerknął na mnie spod szyi ogiera. Podeszłam do łba palomino, zakładając mu ogłowie i chwaląc klepaniem.
Wzięłam ze sobą lonżę. Miałam zamiar wsadzić Kubę na ogiera czy chce, czy nie.
Wprowadziłam ogierka na halę, bo tylko tutaj było wystarczająco jasno, by jeździć.
Podpięłam mu lonżę i puściłam spokojnym tempem dookoła hali.
Kiedy zbytnio zwalniał, poganiałam go końcówką linki.
Chłopak oparł się o ogrodzenie.
-Nie wiem czy wiesz- zaczęłam.- Ale mam zamiar cię na niego wsadzić.
Nie dopuściłam sprzeciwu, przedrzeźniając jego próby wmówienia mi, że lepiej nie.
-Daj spokój.- odparłam, poganiając Goldena do kłusa. Poszedł spokojnie, lekko zamiatając ogonem. -Musisz spróbować. To lepsze niż jazda rowerem.
-Na pewno nie.- uśmiechnął się wyzywająco.
Uwielbiał rower i wszystko, co było z nim związane. Sam przerabiał liczne rowery, fascynowały go fixie bikes.
-Na pewno tak.- pokazałam mu język.- Nie wierzysz? Wsiadaj.
W końcu dał się przekonać i podszedł do ogiera. Pociągnęłam go leciutko za lonżę, nakazując zatrzymanie. Stanął momentalnie, na co poklepałam go.
-Z lewej strony.- poleciłam. -Noga w strzemię, wybij się i wskakuj.
Zagryzł dolną wargę, chwytając się siodła i podskakując z nogą w strzemieniu. W końcu usiadł w siodle, a ja usłyszałam, jak spuszcza powietrze. Poklepałam Goldenka uspokajająco.
-Weź wodze.- chwycił je.- Wyprostuj się, pięta w dół. Jedziemy.
Puściłam młodego po kole. Stępował spokojnie, rozluźniając szyję na długiej wodzy.
Kiedy w końcu zauważyłam, że chłopak się rozluźnił, ostrzegłam, że będzie kłus.
-Dobra, skoro radzisz sobie w stępie, pojedziesz kłusem.- powiedziałam, pokazując mu, jak zbierać wodze i je trzymać. Szło mu nieźle.- Będziesz anglezować- unosić się i siadać w siodło zgodnie z rytmem na zewnętrzną nogę.
Kiedy zobaczyłam jego spojrzenie, zaskoczyłam, że nic nie rozumie.
Westchnęłam.
-Kiedy zewnętrzna noga konia, czyli tamta- wskazałam- idzie do przodu, ty musisz się unosić. Kiedy wraca, siadasz. To wymaga wprawy, tylko i wyłącznie. Musisz go wyczuć, będzie cię wybijał, ale ogólnie ma wygodne chody.
-Dobra.- skinął głową.
-Gotowy?
-Dam radę.
Cmoknęłam, poganiając ogierka. Ruszył kłusem, na co Kubę lekko zarzuciło, ale zaczął anglezować.
-Jedziesz na złą nogę.- zauważyłam.- Usiądź na dwa takty w siodło. Dwa kroki.- dodałam.- Patrz przed siebie, powinieneś go wyczuć. Ręce trzymaj kawałek nad szyją, nie opieraj ich ani nie zadzieraj. Idealnie!
Chłopakowi naprawdę nieźle szło. Pokiwałam z uznaniem głową. Świetnie się dogadywał z Goldenem, więc odpięłam go.
-Jedź sobie na dużych kołach.- oznajmiłam.- Chcąc ruszyć, lekko ściśnij go łydkami. Zwalniając, usiądź mocno w siodło i lekko- lekko!- ściągnij wodze. Łapiesz?
-Próbuję nadążać.- zaśmiał się, ruszając kłusem. Obserwowałam ich, kiedy kłusowali. Golden znacznie poprawił swój ruch, treningi owocowały.
W końcu chłopak zwolnił.
-To jest świetne.- odparł z uśmiechem. Odpowiedziałam tym samym.- Wsiadasz?
-Mogę.- odparłam. Zeskoczył z konia, a ja wsiadłam.
-Masz jeszcze jakiegoś konia?
-Respekta. Ogier. Bułano-srokaty, czyli złoto-łaciaty z długą czarną grzywą i ogonem. Już byś leżał przy nim na ziemi.- zaśmiałam się.- Charakterne konisko, ale świetna sportówka.
-Domyślam się.- odparł, siadając na ogrodzeniu.- Popatrzę, jak jeździ prawdziwy mistrz.
-A, daj spokój. Jaki tam mistrz.- zaczerwieniłam się, i spuściłam głowę, ruszając mocnym kłusem.
Pierwsze koło było konkretnym rozruszaniem, potem poszliśmy woltę. Ogier wygiął się półpłynnie, więc zawracając, wykonałam kolejną woltę.
Potem nastąpiła zmiana kierunku i kolejna wolta na narożniku. Pojechaliśmy po skosie, pilnując tema i wygięcia na łuku. Poklepałam go.
Zaczęłam pracować wędzidłem, a potem półparadą.
-Dwie krótkie na wewnętrznej, jedna długa na zewnętrznej, to się zbierze.- powtarzałam.- Cyk, cyk, cyyk. Cyk, cyk, cyyk.
Onomatopeje pomagały mi w wykonywaniu ćwiczenia. Ogier skierował na mnie uszy, stopniowo podstawiając nos pod siebie i ganaszując łeb, za co go poklepałam.
Zaczęłam ćwiczyć serpentynę o czterech łukach. Ogier chętnie się wyginał, przepuszczalnie szedł do przodu. Poklepałam go, jadąc na koło.
Na narożniku dałam mu łydkę, ruszając galopem na wewnętrzną nogę. Nastawił uszy, ale galopował w zebraniu, spokojnie i łagodnie. Wykonaliśmy woltę, a potem półwoltę ze zmianą kierunku. Kilka machnięć ogonem, nic takiego. Dałam mu łydkę, ruszając szybszym galopem, tu: roboczym. Przejechaliśmy po skosie, odbijając potem w drugą stronę. Zaczęłam odbijać od rogu do rogu, robiąc jakieś ciekawe ściny, wymagające mocnych wygięć i przepuszczalności. W końcu przeszliśmy do stępa, na luźnej wodzy, by trochę odetchnął.
Kiedy stępował, spotkałam się z miną pełną podziwu.
-Ładnie chodzi?- spytałam.
-Ładnie jeździć.- odparł, na co znów się zarumieniłam.
-Dziękuję, ale mnie przeceniasz.
-Wcale nie. Naprawdę, może się nie znam, ale z boku to naprawdę profesjonalnie wygląda.
Pogładziłam w zamyśleniu ujeżdzeniowe siodło.
-Dzięki, naprawdę.- odparłam, wracając do patrzenia na drogę, kiedy już byłam za daleko, żeby z nim rozmawiać.
Kiedy ochłonął, poszliśmy jeszcze przejście stęp > galop. Ogier ruszył ochoczo, na kilka fule, a potem galop > stęp, co również wykonał ciekawie. Poklepałam go, jadąc wyciągniętym kłusem ze stępa.
Ogier świetnie sobie radził, jadąc wężyk. Odbijał i dobijał do długiej ściany, na krótszej pracowałam nad zebraniem, a na długiej znów wracałam do ćwiczenia. W końcu przeszłam do stępa, pozwalając mu odpocząć.
W stajni rozsiodłałam go, zakładając mu derkę. Poczęstowałam go przysmakiem, odstawiając do boksu.
-Jak będziesz jeszcze kiedyś jeździć, to daj znać.- powiedział Kuba, zapinając bluzę.
-Powiem ci, że naprawdę bardzo szybko się uczysz.
Uśmiechnął się lekko.
-Ta, na pewno.
-W dwadzieścia minut nauczyłeś się tyle, co przeciętny amator na trzech lekcjach.- zauważyłam, ignorując jego sarkazm. Spojrzał na mnie uważnie.- Ćwicz, a będą z ciebie ludzie.
Odrzucił głowę w tył, przymykając oczy i spuszczając powietrze, tworząc kłąb pary.
-Wpadaj, kiedy masz ochotę.- powiedziałam z aprobatą.- Jesteś tu mile widziany.
Uśmiechnął się na to szeroko.
-Dzięki, i zdecydowanie skorzystam z zaproszenia. Macie tu świetną atmosferę.
-Jeszcze nie poznałeś dobrze Chocky i Michała. Jak ich poznasz, to w ogóle to będzie twój drugi dom. Przynajmniej ja tak mam.- zaśmiałam się.
-Wierzę.- odparł, również ze śmiechem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adrenaline dnia Pon 21:57, 28 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks II / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin