Forum  Strona Główna

 6.02.12- Dresaż P, praca nad płynnością przejść

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Adrenaline




Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk ;D

PostWysłany: Pon 20:36, 06 Lut 2012    Temat postu: 6.02.12- Dresaż P, praca nad płynnością przejść

Założyłam na siebie bluzę, mimo że pod nią piętrzyły się dwie bluzki i sweter na guziki. Na cały komplecik dołożyłam jeszcze kurtkę. Tych cieplnych dodatków nigdy za wiele, zwłaszcza gdy pogoda nas nie rozpieszcza. Spojrzałam na termometr i skrzywiłam się: -12' C. W nocy było -30, więc chyba nie jest aż tak źle.
Żwawym truchtem dobiegłam do stajni, gdzie odsunęłam potężne drzwi z ciemnego drewna. Powitał mnie ciepły, kojący zapach koni.
Uśmiechnęłam się, gdy na powitanie kilku moich kumpli zarżało. Wyglądały z boksów jeden po drugim, niemal wyrastały jak grzyby po deszczu. Poklepałam pierwszego z nich, niewiele myśląc nad tym. Zerknęłam przez drzwi do boksu Goldena i widząc jego zabrudzoną sierść niemal uciekłam spod boksu. Raźnie obładowałam się klamotami, czyt. rzędem, czaprakiem i owijkami oraz pudłem szczotek. Ogier z zadowoleniem opuścił boks. Zaprowadziłam go na miejsce wyznaczone do zabiegów pielęgnacyjnych, gdzie też zabrałam się za czyszczenie.
Chłopak stał grzecznie, ale nie powiem, że się z tym szybko uwinęłam. Spokojnie stałam przy nim pół godziny, starannie czyszcząc ile tylko mogłam z kurzu i brudu. Poprosiłam go o nogi, dokładnie rozczyszczając kopyta i przyglądając się im, czy nie są zbyt suche i czy wszystko ze strzałką w porządku. Gdy okazało się, że nie mają żadnych ubytków pospiesznie przygotowałam konia do jazdy, a potem samą siebie i poprowadziłam go na halę.

Golden Whispers zarżał głośno. Stanęliśmy samotnie na środku hali, a ja puściłam mu luźno wodze, niespiesznie zakładając rękawiczki i dopinając ostatnie paski w stroju. Oparłam się stabilnie o podłoże, podciągając jeszcze popręg o dziurkę i wskoczyłam na siodło. Trening rozpoczęliśmy kilkoma kółkami stępa na luźnej wodzy. W końcu stopniowo zaczęłam je zbierać, nabierając kontaktu z pyskiem. Parsknął raźnie, przyspieszając kroku na moją lekką łydkę. Poklepałam go z zadowoleniem, widząc taką reakcję. Wykonaliśmy woltę, a potem zmieniliśmy kierunek jazdy.
-Dobry chłopak.- poklepałam go, wypychając naprzód.
Pozytywnie reagował na wszelkie moje prośby dotyczące wolt, półwolt, slalomów i serpentyn. Gdy byłam pewna, że jest dobrze rozgrzany w stępie, dałam sygnał go kłusu. Ruszył zamaszyście, narzucając dość szybkie tempo. Z cierpliwością zwolniłam go trochę, aby nie jechał od razu wyciągniętym kłusem. Wysyłając czytelne, lekkie sygnały na wodzach zaczęłam go zbierać. Reagował poprawnie, więc już po chwili miałam ładnie pozbieranego konia a nie rozciągniętego jak gumka w gaciach. Poklepałam go, wykonując woltę. Potem wykonaliśmy ósemkę, która również poszła gładko. Usiadłam w siodle, dając sygnał do galopu. Ruszył łagodnie, za co od razu go poklepałam. Jego bujający ruch był bardzo wygodny do dobrego usiedzenia w siodle. Siedząc pewnie i odważnie kazałam mu wykonać dodanie. Zamachnął się ogonem, przyspieszając kroku. Na krótszej ścianie zrobiliśmy momentalne skrócenie chodu, a potem woltę. Pozwoliłam mu przegalopować kółko roboczym, po czym wróciłam do kłusa. Teraz mogłam zacząć pracę nad płynnością przejść. Zatrzymałam konia, pozwalając mu rozłożyć ciężar na wszystkie nogi. Poklepałam go, po czym wzięłam w ręce wodze. Wyprostowałam się, przybrałam książkową postawę i dałam mu mocną łydkę, na którą wszedł od razu w płynny, bujający galop. Poklepałam go, zduszając i zatrzymując kawałek od krótkiej ściany. Znów go poklepałam. Ruszyliśmy kłusem, po czym odbiliśmy w lewo łagodnym łukiem. Pilnował tempa, za co go nagrodziłam. Wykonałam na długiej ścianie ustępowanie od łydki i zrobiłam woltę, po czym weszłam w galop i na kolejnej długiej ścianie wykonaliśmy kontrgalop. Zawsze kierował na mnie uszy, a potem je nastawiał, z zaangażowaniem przyjmując wszystkie ćwiczenia. Poklepałam go i przeszłam płynnie do kłusa, a potem do stępa. Znów do kłusa, a z kłusa z pewną łydką do galopu. Poklepałam go.

Czułam, jaki jest rozgrzany. Puściłam mu wodze i spuściłam o dwie dziurki popręg, na co parsknął z zadowoleniem. Pozwoliłam mu spokojnie rozstępować się dziesięć minut, po czym wróciłam z nim do stajni.
Zsiadłam dopiero pod drzwiami i uchyliłam je na tyle, by koń mógł wejść. Od razu potem je zamknęłam, aby nie wpuszczać do środka chłodu. Rozebrałam go i wytarłam, poczęstowałam jabłkiem, czekając, aż trochę podeschnie, żeby znów go wyczyścić. Zarzuciłam na niego derkę. Po prostu nie chciałam go wygalać na zawody, więc postanowiłam zapewnić mu ciepło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks II / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin