Forum  Strona Główna

 28.12.11-Ujeżdżenie P z ustępowaniem od łydki i kontrgalopem

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Adrenaline




Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk ;D

PostWysłany: Śro 20:02, 28 Gru 2011    Temat postu: 28.12.11-Ujeżdżenie P z ustępowaniem od łydki i kontrgalopem

Było bardzo ciepło jak na grudzień, zero wiatru, tylko brzydkie chmury. Jednak miałam mimo wszystko cichą nadzieje, że się jednak nie rozpada.
Chłopak stał spokojnie w boksie, zerkając na mnie spod przerośniętej już grzywki.
-Trzeba będzie ci znowu wyrównać te włosiska.- powiedziałam ciepło, głaszcząc go po nosie. Parsknął i obrócił się do żłobu.
Pozwalając mu jeszcze chwilę bawić się z jego prawie pustą zawartością, postanowiłam przygotować rzeczy złotego. Przyniosłam jego czarną ujeżdżeniówkę, fioletowy komplet z owijkami oraz ogłowie z nachrapnikiem, wieszając wszystko przy kąciku do czyszczenia.
Wróciłam do Goldena, podpinając mu uwiąz do kantara i prowadząc korytarzem na miejsce. Przywiązałam go dwoma uwiązami i wzięłam się za szczotkowanie. Chłopak był trochę polepiony, ale w miarę szybko się z nim uporałam, w końcu zdobiąc jego nogi owijkami i zaplatając grzywę tuż przy szyi w ciasny warkocz, żeby nam nie przeszkadzała.

Poprowadziłam młodego na halę, bo jakoś miałam ochotę właśnie tam poćwiczyć. Ku mojemu zdziwieniu przy oddechu towarzyszyła tu para. Pewnie dlatego, że ściany trzymają temperaturę, no i jest sucho.
Ściągnęłam strzemiona i sprawnie wskoczyłam na siodło. Ogier zadreptał w miejscu, jakby trochę protestując. Lekko rozleniwiona, zmusiłam się do pracy, co szło dość opornie przy nierozgrzanym Goldzie.
Jednak kilka sygnałów łydkami i jego uszy skierowały się w moją stronę, a ruch nabrał płynności. Wciąż raz po raz lekko spinając młodego, żeby nie zgasł, jechałam duże koła. Pozwalałam mu spokojnie się rozciągnąć po krótkiej przerwie, żeby nie doznał kontuzji. Z czasem chłopak rozruszał się na tyle, że mogłam zacząć pracę przynajmniej w stępie.
Kilka wolt dodało ogierowi płynności ruchów. Z zadowoleniem zauważyłam, że Golden radzi sobie z treningu na trening coraz lepiej.
Dobrze zrobiłaby mu wizyta w jakimś profesjonalnym ośrodku, może w Niemczech. Jednak, żal mi go było, bo ze względu na rasę nie pisał się świetnie w ten kierunek. Jakkolwiek palomino to dość ogólnikowa rasa. Ale w sumie miałam to w nosie, bo przecież życie daje zasady, a każda z nich jest do złamania.
Poklepałam go po szyi, a po hali rozniósł się głuchy dźwięk. Whisper nastawił uszy, strzygąc nimi lekko. Wystarczył lekki sygnał łydki, by chłopaczysko ruszyło kłusem. Ruch miał, nie powiem, całkiem niezły. Pchał naprzód, wkraczał nogami głęboko, siła szła od zadu. Z zadowoleniem uśmiechnęłam się, dając mu lekki sygnał wodzami i łydką, by wykonał woltę. Jak na delikatnego na sygnały konia przystało, złoty wszedł bardzo giętko i płynnie w zakręt. W sumie dwa razy wspomogłam go łydką, by trzymał tempo i fason. Było dobrze.
Wzięłam się za naukę chłopaka ustępowania od łydki, w stępie. Wróciliśmy więc do podstawowego chodu. Obciążyłam mocniej wewnętrzną nogę przez lekkie przesunięcie lewego biodra do przodu i przesunięcie zewnętrznej łydki za popręg, aby zapobiec nadmiernemu odsuwaniu się zadu. Wewnętrzna wylądowała minimalnie za popręgiem, a łebek chłopczyka skierowałam lekko do wewnątrz. Młody nie rozumiał, zadziałałam trochę mocniej. W odwecie zatrzymał się i zadarł nerwowo głowę.
-Spokojnie, Golden.- pogłaskałam go, na co zebrał się bez pomocy. Powtórzyłam ćwiczenie, działając jednocześnie łagodnie i stanowczo i pilnując, by nie wyrwał mi wodzy i nie stanął w miejscu. Machnął ogonem, w końcu wykonując kilka kroków po skosie.
-Dobrze!- poklepałam go z aprobatą, uśmiechnięta od ucha do ucha. Przynajmniej przełamaliśmy pierwsze lody.
Nie odpuszczając, dałam mu kolejne sygnały. Ku mojemu zdziwieniu, postawił łeb i ruszył silnie z zadu, nie z łopatki, co jest ogromnym plusem. Poklepałam go, chwaląc głośno.
Szlifowałam jeszcze chwilę umiejętność, ciągle spotykając się z coraz płynniejszym efektem. W końcu postanowiłam zaryzykować tym ćwiczeniem w kłusie.
Przeszłam do szybszego chodu, z początku kłusując koło na luźnych wodzach, by rozciągnął mięśnie. Parsknął, narzucając energiczne, zarazem opanowane tempo. Zebrałam w końcu wodze, i znów wykonałam krótką serię przechylenia lekko ciała do wewnątrz, odsunięciu zewnętrznej łydki za popręg i ustawieniu łebka młodego.
Chłopak ruszył, ale leniwie z łopatki. Ustawiłam go więc prosto, zawracając na ścianę. Znów powtórzyłam, mocniej pchając ogiera. Wyszedł teraz impulsywnie z zadu, pochwalony moim klepaniem.
Powtórzyliśmy to jeszcze kilka razy, w końcu gotowi.
Najpierw powtórzyłam, dla pewności ustępowanie w stępie, potem w kłusie. Chłopak opanował technikę, jeszcze kilka treningów i będzie perfekcja.
Przekłusowałam koło, akcentując na K woltą i B półwoltą. Porozciągałam chłopaka na wszystkie strony, co chwila robiąc jakąś półwoltę czy woltę, czy znowu nie wiadomo jaki skręt. W efekcie jednak to mu wyszło na dobre, bo młody nie chodził, a płynął wręcz.
W końcu na F dałam pewniejszą łydkę, wchodząc w galop. Uwielbiałam jego płynny, bujający ruch, bo zawsze siedziało się na nim głęboko i wygodnie i nie trzeba było dużego trudu by wysiedzieć galop. Chłopaczek pojechał spokojnie koło, na drugim go zebrałam. Wykonaliśmy wspólnie ładną, zebraną woltę na H i przecięliśmy środek, wchodząc w prawo na K. Na tej ścianie przeszłam na kilka taktów w kłus, wchodząc na drugą nogę. Wykonał ćwiczenie i zamachnął się głową, zirytowany, że musi jechać "źle". Poklepałam go za posłuszeństwo, zmieniając ułożenie łydek i dając wyraźny sygnał na zmianę nogi na poprawną. W locie wykonał więc lotną zmianę nogi, za co dostał porządną pochwałę.
Znów na długiej ścianie poprosiłam go o kontrgalop. Chłopak zmienił nogi w galopie, na co zamrugałam z niedowierzaniem, że młody postanowił działać na własną rękę, czy jak kto woli, kopyto. Ostatni raz kontrgalop wykonałam w przeciwnym kierunku, tutaj też wyszło bezproblemowo.
Wróciłam z Goldenem do stępa, by ochłonął. Rozstępowałam go na długich wodzach i lekko poluzowanym popręgu. W końcu wróciłam z Goldem do stajni.

Wysuszyłam go i wyszczotkowałam, biorąc się za rozplątanie i ścięcie grzywy.
-Nie ruszaj się.- ostrzegłam go, starannie ścinając ją. Wyglądał efektownie i sportowo. Strzałkę posmarowałam ochronnym smarem, po czym poklepałam go po szyi i dałam jabłko, prowadząc już suchego ogiera na pastwisko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks II / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin