Forum  Strona Główna

 Zapozananie z Yad

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Chocky
Administrator



Dołączył: 08 Mar 2011
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: polska

PostWysłany: Wto 19:54, 06 Gru 2011    Temat postu: Zapozananie z Yad

Pierwsze spotkanie z Havanną.
Był chłodny grudniowy ranek, gdy zawitałam do stajni Cavalcade, by spotkać się z Havanną, której od dziś byłam współwłaścicielką. Klacz była już starsza, a jak wiadomo – takimi zwykle lubiłam się zajmować. Na rano wszystkie konie stały jeszcze w boksach, przeszłam się więc po stajni, by zobaczyć gdzie stoi i ogólnie poznać się z klaczą. Jak słyszałam z opowieści Chocky ‘moja’ staruszka to stworzenie ciekawskie, lubiące ludzi ale uparte. Czyli nie powinno być źle. Podeszłam do jej boksu i zajrzałam nad drzwiami. Klacz wcinała śniadanie, wyraźnie pochłonięta swoją czynnością. Postanowiłam więc podreptać do siodlarni po szczotki u uwiąz, by kobyłę wyczyścić i obejrzeć sobie dokładnie. Poczekałam aż skończy jeść i wyprowadziłam dość zdziwione konisko przed boks, zamknęłam drzwi i uwiazałam ją. Dałam się obwąchać, podrapałam po ganaszach i zabrałam się do czyszczenia. No, grzeczna to ona nie była, gdy tylko przeszłam z szyi, którą podnosiła niemiłosiernie w górę albo celowo odwracała poza mój zasięg, na grzbiet w pewnym momencie poczułam jak zaciskają się na mnie pewne ząbki..
- Ej! – burknęłam odsuwając się i zezując na Havannę, która w tym momencie wyglądała dla mnie jakby się złośliwie uśmiechała. Zaczęłam więc czyścić ją tak, by widzieć jej łeb i móc zareagować zanim znów zrobi coś takiego. Wykorzystując chwilę mojej nieuwagi, znów spróbowała, jednak okazałam się szybsza i kobył nadziała się na łokieć, który pojawił się nagle i z nikąd. Nie uderzyłam jej, po prostu nadstawiłam, by zamiast mnie ugryźć sama siebie w coś uderzyła. Zdziwiona poderwała łeb i nie kombinowała, dopóki nie skończyłam czyścić jej lewej strony. Przeszłam pod jej łbem na drugą, pomiziałam po szyi i klacie i zabrałam się do roboty, nadal uważając na kombinacje staruszki. Spróbowała jeszcze dwa razy, i za każdym razem nadziała się na mój łokieć. Sama! Dobrowolnie! W końcu to ona z zębami leciała. Wyczyściłam ją porządnie na koniec przecierając wilgotną szmatką. Potem zabrałam się za kopyta, które dawała dość niechętnie, ale gdy stwierdziła, że nie ma wyboru – zrezygnowała z oporu. Za to tylną nogę próbowała kilka razy wyrywać, gdy jej się i to nie udało, również przestała. Postanowiłam dokładnie wyczyścić jej kopyta, wzięłam więc wiadro z wodą i szczotkę z ryżowym włosiem. Havanna czasem tupała i dreptała w miejscu, ogólnie jednak bezproblemowo dała sobie umyć kopyta. Na koniec dałam jej pół marchewki z kieszeni i wprowadziłam do boksu. Tyle jej na razie wystarczy, jest świeżo po śniadaniu więc nie ma co jej ciągać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Park Pamięci / klacz Havanna [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin