Forum  Strona Główna

 13.03.2011r - Lonża, zaczynamy pracę, komendy głosowe

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Chocky
Administrator



Dołączył: 08 Mar 2011
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: polska

PostWysłany: Nie 21:32, 13 Mar 2011    Temat postu: 13.03.2011r - Lonża, zaczynamy pracę, komendy głosowe

Dzisiaj mamy trzynastego. Aczkolwiek nikt nie powie mi, że jest pechowy. Na pewno nie dla mnie. Od wczoraj jestem nową właścicielką ślicznej klaczki angloarabskiej Havanny K. To ona była powodem mojego szerokiego uśmiechu. Gdy w takim błogim stanie zobaczyła mnie Martynix, parsknęła śmiechem nadając miano "wariatki". Udałam się wprost na pastwisko po moje 165cm szczęścia wywijając na boki uwiązem, wesoło pogwizdując do taktu kroków. Przy drewnianym ogrodzeniu zastałam wysokiego, wysportowanego chłopaka. Oczywiście zatraciłam się na chwilę w konwersacji. Podsumowaliśmy wyczyny Hunkiego przy wyprowadzaniu ze stajni, i stwierdziłam że naprawdę kiedyś zrobię paszteciki z tego konia. Jak Boga kocham! Przedostałam się przez ogrodzenie, zeskakując zaraz z konstrukcji efektywnie, obracając się w okół własnej osi i kłaniając. Michał uśmiechnął się szeroko, klaszcząc w dłonie.
- Wariatka - Opisał mnie jednym słowem, a ja przewróciłam teatralnie oczyma. Coś musiało być na rzeczy, gdy druga osoba w ciągu 15 minut sugeruje, że jestem niezbyt normalna. Nawet ptaki zaczęły śpiewać tego idealnego dnia. Kocham to miejsce. Ruszyłam po moje kare diablisko, cmokając i wołając ją po imieniu. Havka uniosła łeb, stawiając uszyska na sztorc. Podeszłam do ów ślicznotki, przejeżdżając wierzchem dłoni po jej szyjce i zapinając uwiąz do kantarka. Ruszyłyśmy stępem w stronę stajni, zaś klaczysko spoglądało tęsknie za swoimi towarzyszkami. Skierowałyśmy się w stronę stanowisk, gdzie zaczęłyśmy gruntowne porządki. Mianowicie ogarnianie całej powierzchni jej ciałka. Jestem najszczęśliwszą posiadaczką karego konia, który i tak lubi się usmolić. Zaczęłyśmy więc pucowanko. Najpierw pozbyłam się zaklejonej sierści zgrzebełkiem, następnie usunęłam kurz, obumarłe włosie etc. Kopystką rozczyściłam strzałki, grzebykiem rozczesałam jej grzywkę. Nieco się rozdwajała, więc nożyczki poszły w ruch! Wyrównałam ją, spoglądając ogromnymi oczami na efekt. Umięśniona szyjka wyglądała wręcz idealnie z delikatnie falowaną, smoliścieczarną, krótką grzywką. Ciepłą wodą obmyłam białe plamki, rozczesując jasne włosie. Ostatnim zabiegiem pielęgnacyjnym było smarowanie kopytek. Założyłam ogłowie, do dłoni zaś wzięłam lonżę z mostkiem oraz bat. Wyszłyśmy na roud pen. Weszłam do zadaszonego pomieszczenia, ówcześniej zapalając światło. Klacz prowadziłam przy swoim prawym ramieniu, zaraz skierowały się na środek. Havcia przestąpiła się z nogi na nogę, zacinając ogonkiem o bok. Zacmokała, nakierowując klacz na ściężkę w lewą stronę.
- Stępem Havana - Powiedziałam głośnym tonem głosu, wydłużając sobie lonżę. Klaczka zeszła nieco ze ścieżki, wypadając przodem z koła. Chyba nieco zaniedbano ją, jeśli chodzi o pracę z ziemi. Ponagliłam ją więc, zamykając w trójkącie, zamachując bacikiem za czarnym tyłkiem. Po kilku kółkach poprosiłam o zakłusowanie komendą głosową. Gdy nie działało, machnęłam końcówką bata. Młodzina ruszyła energicznym kłusem do przodu, wyciągając szkitki przed siebie. Jedno ucho skierowała w moją stronę, widziałam że ciągle mnie obserwowała. Było względnie dobrze. Kilka przejść stęp-kłus w jedną stronę, starając się oddziaływać zupełnie głosowo. Mogę śmiało powiedzieć, że zaczyna rozróżniać oba sygnały. Pochwaliłam ją głośnym "grzeeeczny konik". Po chwili odsapki zagalopowanie za pomocą głosu + lekka pomoc batem. Zagalopowała na dobrą nogę, wysoko "zagarniając" przednimi nogami powierzchnię ziemi. Jak ona się ruszała, to była bajka... Po odpowiednim rozgrzaniu, również kilka przejść głosowych. Zmiana kierunku poprzez zatrzymanie i w drugą stronę kilka kółek stępem. Widziałam, że była bardzo chętna do współpracy, że brakowało jej bliskości z człowiekiem. Zaraz zacmokałam, wołając "kłus". Zareagowała. Pot delikatnie pokazywał się już koło słabizny i pomiędzy udami. Miała nieco słabą kondycję. Przejścia jak w tamtą stronę i zagalopowanie. Kilka minut na tą stronę, rozkłusowanie, rozstępowanie. Miałyśmy jeszcze dzisiaj przed sobą trening z dziewczynami. Zaprowadziłam ją do boksu na chwilową odsapkę,chwaląc ją i nagradzając smaczkiem. Tak, Chocky nie ma weny. Dziewczyna udała się przygotować osprzęt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin