Forum  Strona Główna

 1.03.12- Dresaż N w terenie, z Goldenem

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Adrenaline




Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk ;D

PostWysłany: Czw 20:59, 01 Mar 2012    Temat postu: 1.03.12- Dresaż N w terenie, z Goldenem

-Chodźcie, chłopaki!- zawołałam, pokonując skokiem bramę pastwiska. Moje dwa czupiradła poderwały głowy. Respekt bez zastanowienia ruszył na mnie galopem, a Golden został trochę w tyle. Srokacz dopadł mnie i od razu zaczął trącać pyskiem. Poklepałam go z radością po mocnej szyi, zręcznie podczepiając uwiąz i częstując go marchewką. Palominek zdążył do nas dobiec i zarżał z niezadowoleniem, że jego towarzysz zjadł wszystkie marchewki. Uśmiechnęłam się pobłażliwie, podpinając drugiemu uwiąz i głaszcząc go. Respekt, jak na zdrowego chama przystało, od razu z zazdrością wymierzył mi uszczypnięcie w ramię.
-Przestań.- skwitowałam, karając go klapsem w łopatkę.- Wstrętny zazdrośnik.
I właśnie wtedy wstrętny zazdrośnik postanowił pokazać mi drogę do wyjścia, tyle że w dość ekstremalnym tempie- mianowicie zerwał się w stronę bramy. Wydałam z siebie zaskoczony krzyk i zaczęłam z trudem zapierać się nogami.
-Spadaj stąd.- usłyszałam znajomy głos Chocky, która zauważyła na szczęście całą szamotaninę. Zdzieliła palcatem w ziemię, na co ogier odskoczył, spieniony. –To nie jest dobry pomysł prowadzić dwa ogiery jednocześnie, wiesz?
-Golden jest jak wałach, go nie licz.
-Ale za to Respekt nadrabia.- pomachała mu przed nosem bacikiem, na co skulił uszy.
-Pomożesz mi?
-Jasne.- wzruszyła ramionami, biorąc ode mnie Goldena.
Doszłyśmy do stajni już spokojnie. Przywiązałam chłopaków przed stajnią, idąc po ich szczotki.
-A ty zamieszasz na obu jednocześnie jeździć?- uniosła brwi.- Nie lepiej po kolei ich oporządzać?
-Kuba zaraz będzie.- rzuciłam, znikając już w drzwiach stajni. Usłyszałam jeszcze jej wzdychanie: „No taaa” i już widziałam, jak przewraca oczami.
Zniosłam szczotki i klamoty przed stajnię, wieszając je na ogrodzeniu. Spojrzałam po koniach. Zostawiłam Goldena w spokoju, bo wiedziałam, że mógłby tak bez poruszenia stać cały dzień, czego nie można powiedzieć o wiecznie spragnionym uwagi Resie.
-Chodź, chłopaczku.- klepnęłam go lekko w zad, na co drgnął.- Spokojnie.
Wyjęłam szczotki i wzięłam się za konkretne czyszczenie. Zastrzygł uszami, gdy zbliżyłam się do kłębu, gdzie też zaczęłam go drapać. Wyciągnął z lubością szyję, na co uśmiechnęłam się do siebie i zabrałam za ogarnianie kopyt.
-Dobry.- usłyszałam obok znajomy, męski głos. Podniosłam się, odgarniając zbłąkane kosmyki z twarzy.
-Dobry. –uśmiechnęłam się szeroko i wskazałam kopystką na sąsiedniego konia.- Bierz się do roboty.
-Tak jest, szefowo.- rzucił i poszedł do Goldena, gwizdając cicho.
Westchnęłam ciężko, gdy skończyłam czyszczenie. Respekt spojrzał na mnie z ukosa, na co wzięłam się pod boki.
-Tylko nie ten wzrok. Masz być grzeczny, jasne? Bo inaczej znowu będę zmuszona poprosić bacik o pomoc.- skrzywiłam się.- A tego nienawidzę.
Zarżał, jakby na potwierdzenie moich słów. Stał na szczęście grzecznie przy siodłaniu. Skinęłam przelotnie głową na pytanie Kuby, czy też ma już siodłać ogiera.
Owinęłam nogi Resa w moje ulubione, zielone owijki.
-Proponuję, żebyśmy pojechali kawałek za las. Jest tam taka łąka, a ostatnio słońce mocno przygrzewało i pewnie nie ma tam zbyt dużo błota. –spojrzałam na niebo.- Szkoda, że dzisiaj nie świeci.
Już tylko dociągnął popręg i mogliśmy ruszać.

Wsiadłam na chłopaka, biorąc do ręki palcat. Ruszał się energicznie i zamaszyście. Obróciłam się na Kubę, który już wsiadł na Whispersa i grzebał przy strzemionach.
-Za krótkie?- spytałam z uśmiechem.
-Trochę.- odparł, zdmuchując włosy z czoła.
-Gotowy?
Pogonił konia i podjechał do mnie.
-Jedziemy.
Skinęłam głową i ruszyliśmy w stronę lasu. Skręciliśmy w lewo i jechaliśmy łagodnie, stępem, po piaszczystej drodze. Respekt wziął sobie za punkt honoru wyjeżdżanie przed Goldena. Ściągałam go dosiadem i wodzami, ale miał sporo energii.
Wjeżdżając do lasu, dałam mu łydkę i zaczęłam bawić się wodzami. Skierował uszy na mnie i w końcu się poddał, elegancko ganaszując. Miałam teraz nad nim kontrolę.
Poklepałam go, gdy dojechaliśmy na rozwidlenie i wyjechaliśmy z lasu, jak na potwierdzenie moich wcześniejszych słów, na łąkę.
-Jeździmy w przeciwnych kierunkach, zgoda? Nie będzie zamieszania.
-Jak sobie życzysz.- posłał mi jeden z tych swoich uśmiechów i posłusznie zmienił kierunek jazdy. Zasalutowałam mu i ponagliłam Respekta do kłusu.
Miałam duży teren do wykorzystania. Chłopak mocno pchał naprzód, więc było to duże ułatwienie, zwłaszcza na początku. Działałam łydkami, pilnując tempa. Minęliśmy się z kłusującym Guldenem, a ja zawiesiłam na chwilę na nich wzrok. Palomino ruszał się nienagannie i z niemałą gracją dzięki dopływom krwi arabskiej. Widziałam, jak Kuba sprawnie wykonuje półparady i już po chwili jego koń szedł zebrany. Poklepał go po szyi i wyprostował się. Nasza kolej. Wysyłałam mu po dwie krótkie półparady na jednej wodzy i jedną długą na drugiej. Ku mojemu zadowoleniu chłopak był dziś sterowny i łatwo się ganaszował, podciągając nos pod siebie.
Wykonaliśmy sprawną woltę, na końcu jadąc po ścianie na drugą stronę. Odbiliśmy pod prąd do Goldena, a ja poprosiłam srokacza o dodanie w kłusie. Posłusznie je wykonał, machając zamaszyście ogonem, jak to miał w zwyczaju. Wolta w jedną, a potem w drugą stronę. Tempo nienaganne.
Teraz skupiłam się na skróceniu chodu. Respekt, jak na potwierdzenie mych słów grzecznie zebrał się w chodzie. Poklepałam go.
Golden szedł właśnie serpentynę. Wyginał się miękko, dobrze reagując na sygnały. Kuba radził sobie w siodle coraz lepiej. Wykonał woltę, wchodząc pełnym łukiem z powrotem na koło i zachęcił Goldena, by się zatrzymał. Chłopak stanął w półkroku, rozkładając ciężar na wszystkie nogi. Poklepał go, ruszając z miejsca kłusem. Postanowiłam wykonać to samo z Respektem. Zatrzymałam go zgrabnie, po czym gdy rozłożył ciężar, ruszyłam kłusem z miejsca. Nastawił uszy i od razu narzucił sprawne tempo. Poklepałam go z zadowoleniem, wchodząc w galop na łuku, oczywiście najpierw ustawiając konia. Chłopak szedł zganaszowany, nie rwał się naprzód i jechał stabilnie. Poprosiłam o woltę, którą wykonał jak po maśle i o skrócenie, które ochoczo wykonał. Poklepałam go. Skupiłam się na kontrgalopie, który nie sprawiał mu najmniejszych kłopotów.
Wykonaliśmy dwie duże wolty na środku, po czym przeszliśmy do zatrzymania.
Serce skoczyło mi do gardła, gdy poślizgnął się i gwałtownie szarpnął łbem, by odzyskać równowagę. Zupełnie niespodziewanie, wpiłam ręce w grzywę i zawisłam z boku siodła. Z trudem wgramoliłam się z powrotem, biorąc łapczywe oddechy.
Podniosłam wzrok i zauważyłam, że Kuba galopuje do mnie. Nie pilnował ani zebrania konia, niczego. Po prostu pędził, a ja widziałam, jak raz po raz dawał ogierowi zdecydowane łydki. Przeszedł w końcu w kłus, potem stęp i w końcu zatrzymał się koło mnie.
-Wszystko w porządku? Chyba jednak tutaj nie wyschło do końca.
-Chyba nie.- uśmiechnęłam się blado, biorąc w garść i wypuszczając powietrze z płuc.- Było blisko, ale wszystko ok., jak zwykle. Wiesz, głupi ma zawsze szczęście.
-I kto to mówi: ta co miała średnią z paskiem.- zaśmiał się szczerze, a ja widząc jego minę też wybuchłam śmiechem.
-Może postępujmy chwilę? Ochłońmy, chyba wystarczy, co myślisz?
-Tak, wystarczy.
Puściliśmy wodze luźno, kierując się w stronę powrotną. Respekt zwiesił łeb, oddychając parą. Był zgrzany.
Przejechaliśmy las i mimo, że przed nami zerwał się ptak, konie się nie wystraszyły. Poklepałam Respekta za to, że nie odskoczył. Chłopak był odważny, co było dla niego na plus.
Rozsiodłaliśmy konie pod stajnią i odnieśliśmy ich rzędy. Wytarłam i wyszczotkowałam Respekta, już mniej dokładnie niż przedtem. Sprawdziłam jego nogę, czy nie jest gorąca. Z niepokojem stwierdziłam, że jest trochę rozgrzana.
-Coś nie tak?- spytał Kuba, widząc moją minę.
-Jest ciepła. Może to tylko rozgrzane mięśnie… Mam nadzieję.- jęknęłam.- Zaobserwuję ją, w najgorszym przypadku poproszę Yadirę o pomoc. Ma smykałkę weterynaryjną, może coś poradzi.
Westchnęłam, odprowadzając Respekta do boksu i smarując nogę maścią chłodzącą, owinęłam ją bandażem z apteczki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin