Forum  Strona Główna

 12.05.11r.- praca na lonży, jako wstęp do skoków .

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Adrenaline




Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk ;D

PostWysłany: Sob 20:51, 23 Lip 2011    Temat postu: 12.05.11r.- praca na lonży, jako wstęp do skoków .

Po wczorajszym świetnym prónym przejeździe L-4 postanowiłam popracować nad pracą zadu, jego umięśnieniem. Praca na lonży miała być wstępem do skoków, najpierw luzem, potem pod siodłem.
-Heej.!- przywitałam Chocky ciepło, chwytając ją z rozmachem w ramiona. Dziewczyna wydała z siebie głuchy jęk, ale zachęła się śmiać i krzyczeć, żebym ją puściła. Postawiłam ją na ziemi, a ona poprawiła strój i odparła:
-Coś taka radosna.?
-No bo Res tak łaaadnie wczoraj przeszedł L-4.!
-Aaa... To co, teraz nad czym pracujesz.? Wyższe klasy.?
-Niee, skoki.!
- Aaa.! Pracuj, pracuj. Najpierw na...
-...Lonży, na drągach i skoki luzem, potem dopiero pod siodłem. Wiem, wiem.
-Dokładnie. - odparła Chocky, poprawiając blond włosy. - Okk., ja spadam, idę do Arizony.
-Masz zamiar ją wyprowadzać.?
-A co.?
-No bo ja wyprowadzam ogiera.
-Aaa., no to jak będziesz wychodziła to mi powiedz.
-Okk.
Spięłam włosy w wysoką kitę, która machała irytująco. W końcu chwyciłam ją i szłam z amrotyzacją w nogach, żeby mi nie latała na prawo i lewo. Przytachałam pudło szczotek, położyłam pod boksem i wzięłam się za wybieranie szczotek. Jak zwykle niezastąpiony kąplet: plastikowa, miękka, gumowa do masażu (gumowe zgrzebło) i kopystka.
-Hej malutki.- przywitałam ogiera, głaszcząc go po ciepłych chrapach.- Chodź maleństwo, wyczyszczę cię ładnie i spadamy na lonżownik, żebyś wyrobił sobie mięśnie i tego... na drągach poćwiczył.
Wzięłam się za szczotkowanie. Najpierw ogóle, plastikową. Doczyszczanie zaklei, brudu i potu. Potem gumowe zgrzebło, zgarniające wypadającą, miękką sierść i poprawiające dzieło plastiku, w końcu miękka, nadająca sierści połysku i miękkości. Na koniec zostawiłam kopystkę. Stanęłam przy łopatce i zjechałam w dół nogi, w końcu unosząc zgrabne kopytko w górę i wyskrobując z niego niechciany piach, ściółkę i wszystko, co może się w nich zmieścić O.o Przy tylnym kopycie ogier wyrwał mi je z zamachem, a ja odskoczyłam z efektem godnym Małysza, z tą różnicą, że przydzwoniłam w boks i ubsunęłam się na ściółkę.
-Respekt.!
Ogier zarzucił łbem.
Wstałam, pomachałam mu grożąco palcem i dodałam, żeby nie robił już tak nigdy więcej. Jednak kolejna próba skończyła się tym samym.
-Respekt, ogierze cholerny szlachetnej półkrwi.!
Ogier kłapnął na mnie zębami, co zostało tak szybko stłumione potężnym klapsem w łopatkę, że ogier od razu się obudził. Echo klapsnięcia rozniosło się po stajni.
-Nie wolno.!
Ogier zarżał gniewnie i zaczął kopać ściółkę w boksie.
-Ty srokata cholero, co ci jest.? - mruknęłam, po czym się opanowałam. - Stój. I daj nogę.
Tym razem ogier posłuchał. Został nagrodzony marchewką, co mu się spodobało i uniósł drugą nogę, licząc na kolejny przysmak. Wybuchnęłam tak szczerym śmiechem, że musiałam przytrzymać się drzwi, żeby nie upaść znowu.
-Ok, ok, już spokój. - powiedziałam sama do siebie. Poklepałam ogiera, który patrzył na mnie jak na dzikuskę. Uśmiechnęłam się, widząc, że to cudo znów jest czyste i poszłam po kantar i lonżę.
-Chodź dzikusie.- powiedziałam, zakładając mu kantar na zgrabny łeb. Poklepałam stojącą chwilowo spokojnie bestię.
-Chocky, WYCHODZĘ.! - krzyknęłam.
-Okk.- usłyszałam w odpowiedzi. Chwyciłam ogiera krócej i wyprowadziłam przed stajnię, a potem na lonżownik.

Puściłam go po kole stępem. Szedł elegancko, a zarazem spokojnie, obserwując otoczenie. Po kilku kółkach stępu kazałam mu ruszyć kłusem. Parsknął potężnie, machnął czarnym ogonem i rzuszył dynamicznie. Obserwowałam ruchy jego nóg, ustawiające się książkowo.
-Świetnie, Res.!- pochwaliłam go. Po kilku kołach zmienił kierunek. Nie sprawiało mu w sumie róznicy, w którą stronę kłusuje. Kiedy wykonał cztery okrążenia, obróciłam go do poprzedniej postaci i kazałam wrócić do kłusu. Ściągnęłam lonżę na kontakt i pogoniłam go do galopu. Ruszył enerczinie, z początku ciągnąc mnie do siebie, musiałam zapierać się nogami. Popuściłam więc lonżę i wróciłam na środek, nie spuszczając wzroku z ogiera. Biegł, opuszczając szyję a ja czułam, jak ziemia dudni pod jego kopytami...

"Jestem wielkim czempionem,
kiedy biegnę, ziemia drży,
niebo się otwiera, a śmiertelnicy umykają.
Droga do zwycięstwa.
Spotkałem swojego właściciela w kręgu zwycięzców,
gdzie złożył mi na grzbiet kwietną derkę."

Przypomniał mi się ten tekst z filmu "Wyścig marzeń." Może to nie był wyścigowy ogier, ale charakter, siłę i moc miał ponad wielu. Wytrwały, mężny i odważny. Typowy mustang z dzikiej doliny, tyle, że SP. xD
-Dalej, dalej.!- to miało obudzić i jego, i mnie. Zadarł na moje zwołanie łeb i przyśpieszył. Po trzech kółkach kazałam mu zwolnić, aby miał siłę na drągi i skoki. Zatrzymałam konia i ustawiłam mu drąg. Jeden na początek. Stanął i z ciekawością go obwąchał. Kiedy cmoknęłam, rzucił się na przód szybkim kłusem.
-Hej, mały, wolniej.!
Jednak ogier nie zamierzał zwolnić. HOP, nad drągiem.
-Eee... super.!
Ustawiłam kolejne, teraz były trzy. Ogier poleciał na nie dynamicznym kłusem. HOP HOP HOP. Zauważyłam, że ogier na drągach świetnie wyciąga głowę i z przyjemnością je pokonuje. Uśmiechnęłam się i ustawiłam mu kolejne. Tym razem było ich sześć.Tym razem obił kopytami o dwie ostatnie. Przygryzłam dolną wargę i kazałam pobiec koło, wracając na drągi. Tym razem już źle zaczął, stracił na prędkości i w połowie poszedł stępem. Kiedy pokonał je do końca, pogoniłam go do kłusu. Tym razem pokonał je bez zarzutu.
-Brawo, Res.!
Ustawiłam teraz cavaletti. Pozwoliłam mu je w obwąchać i pokonać dwa razy w stępie. W końcu machnęłam końcówką lonży, wprowadzając ogiera w kłus. Ogier zatrzymał się przed nimi, wykonał wielki skok, a ja patrzyłam, jak londuje w połowie i przeskakuje kolejne trzy, zatrzymując się na chwilę w powietrzu. Było to tak nieoganięte, że aż otworzyłam usta. Zmarszczyłam brwi i machnęłam znów lonżą, każąc mu kłusować. Zarzucił przed nimi łbem, ale HOP HOP HOP HOP i pokonał je. Bez zarzutu.
-Świetnie Res.!- krzyknęłam z entuzjazmem. Kazałam pokojać je jeszcze raz, potem z drugiej strony dwa razy. Na koniec zostawiłam jedną, z drągiem wspomagającym wybicie i pogoniłam go. Poszedł kłusem, przyspieszając stopniowo i lecąc ponad nią, jakby miała z dwa metry.
-Super, Res, świetnie.! Ale teraz się popraw.
Poleciał koło bardzo szybkim, wyciągniętym kłusem i zrobił cztery foule galopem, pokonując przeszkódkę.
-Taak.! Dobrze.!
Leciał spokojnym galopem, a potem przeskoczył. Nie ustępując gracją pierwszemu skokowi. Dostawiłam mu drugą przeszkodę, tak, że mógł przeskoczyć pierwszą i spokojnie pogalopować na drugą z przerwą na kilka foule. Pogalopował na nie, machając ogonem i przeskoczył pierwszą, zarżał i skoczył kolejną.
-Cudo.!
Kazałam mu skoczyć je jeszcze dwa razy. Z razu na raz było coraz lepiej. Ale widziałam, że się już męczy i kazałam mu wrócić do kłusu. W końcu zebrałam przeszkody i po dwóch kółkach stępem poprowadziłąm rumaka pod stajnię. Rozebrałam go, wyczyściłam i wypuściłam na pastwisko, gdzie dostał smakołyk. Potem zaniosłam sprzęt do siodlarni i wzięłam środki do czyszczenia skór. Zabrałam się za czyszczenie sprzętu, bo musi mi on jeszcze trochę posłużyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin