Forum  Strona Główna

 17.06.12r - Skoki N, praca nad równym tempem

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Adrenaline




Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk ;D

PostWysłany: Nie 21:07, 17 Cze 2012    Temat postu: 17.06.12r - Skoki N, praca nad równym tempem

Przyjrzałam się jego nodze, ale nie było śladów po kontuzji. Ostatnio nie trenował, ale startował od czasu do czasu w zawodach. Nadeszło lato, a z nim cieplejsze dni. Energia rozpierała nas oboje.
Ogier trącił mnie pyskiem. Dotknęłam jego delikatnego pyska i pomasowałam mu chrapy. Parsknął cicho.
-Zmądrzałeś już trochę - zaśmiałam się, na co jednak postanowił mi udowodnić, że wciąż jest facetem i zaczął grzebać kopytem w ziemi. Położyłam mu spokojnie dłoń na łopatce, nakłaniając do uspokojenia się. - Ćśś, już dobrze. Nie denerwuj się.
Założyłam mu kantar i wyprowadziłam na zewnątrz. Machał ogonem, odganiając się od much. Przez głowę przeleciała mi myśl, że może jednak lepiej byłoby uwiązać go w stajni. Ale pogoda była tak ładna, że nie miałam serca. Przyniosłam skrzynkę pełną szczotek i zabrałam się za czyszczenie. Uwinęłam się szybko, potem jeszcze rozczyściłam kopyta i koń był gotowy. Wróciłam z siodłem i ogłowiem, założyłam mu sprzęt, chwyciłam krótki palcat i poprowadziłam konia na piaszczysty maneż.

Zaczęłam prowadzić go dookoła hali na dużych kołach. Szedł dynamicznie, nabuzowany. Pokręciłam głową i przysiadłam mocniej na zadzie w celu ujarzmienia ogiera. Parsknął gniewnie i zarzucił łbem.
-No, kochany, bez numerów - ostrzegłam, packając go delikatnie palcatem po łopatce. Stanął w miejscu i zamiótł ogonem. Dałam mu mocną łydkę, zdezorientowana. Brak reakcji. Zmarszczyłam brwi i znów powtórzyłam operację, tym razem jednak dodając do łydki palcat. Skoczył w przód, parskał od kurzu, który uniósł się w powietrze i kłusował impulsywnie, podstawiając zad i ganaszując głowę. Przyjęłam zebranie z ulgą, podtrzymując jego ułożenie. Jechaliśmy teraz spokojnym kłusem dookoła wybiegu. Było to odpowiednie tempo na tyle, by swobodnie kierować koniem. Zrobiłam ósemkę przez środek maneżu i wróciłam na koło. Skierowałam Respekta na woltę. Koń wyginał się bajecznie, wyczuwając nawet najdelikatniejszy mój ruch i nie zwalniając tempa. Poklepałam go za dobrze wykonane zadanie. Na narożniku kazałam mu się zatrzymać. Poprawiłam się w siodle i ruszyliśmy kłusem z miejsca. Ruszył posłusznie, za co dostał pochwałę w postaci klepania. Postanowiłam skupić się na rozruszaniu nóg: ustawiłam drągi w odpowiedniej dla ogiera odległości i wskoczyłam na siodło. Przekłusowałam koło i na narożniku ruszyłam galopem, przykładając zewnętrzną łydkę. Zebrałam go, aby jego ruch był bardziej ogarnięty. Parskał głośno, kłapnął dwa razy zębami. Udałam, że tego nie widziałam.
Wykonałam woltę, bo zaczął przyspieszać. Potem zmieniłam kierunek poprzez półwoltę i poprosiłam o zmianę nogi. Wykonał zadanie prawidłowo.
Po kółku galopu przeszłam do kłusa i poklepałam go, skupiając się na pokonaniu drągów. Nastawił uszy i przyspieszył, unosząc efektownie nogi. Potknął się jednak na ostatniej. Wzruszyłam ramionami, robiąc woltę i najeżdżając z drugiej strony. Tym razem udało się, koń przeszedł środkiem, dokładnie wymierzając odległości.
Ustawiłam kilka przeszkód, które co prawda nie miały być parkurem, a po prostu ćwiczeniami. Dwie przeszkody na skok-wyskok, 60 i 80cm oraz osobną stacjonatę wielkości 1m, na przeciwnej ścianie 120cm.
Skupiłam się na niższych przeszkodach. Nastawił uszy, kiedy jechaliśmy na skok wyskok. Niemal przeleciał nad przeszkodami. Nie byłam do końca usatysfakcjonowana, bo zrobił to zbyt impulsywnie, poniosły go emocje. Objechałam maneż i znów skierowałam go na dwie małe przeszkody, nie pozwalając przyspieszyć. Zarzucił łbem, na co ja zadziałałam spokojną ręką i półparadami, ustawiając jego głowę znów na miejsce. Dzięki temu utrzymaliśmy tempo, a Respekt przeskoczył obie przeszkody na ładnym tempie. Poklepałam go i postanowiłam skoczyć z drugiej strony. Jechaliśmy spokojnie, ogier jak zwykle nastawił uszy, ale już nie przyspieszał. Skoczyliśmy je łagodnie, ale tu mój błąd: zbyt mocno wychyliłam się przed konia, przez ciężko było mu oddać czysty skok. Na szczęście były to niewysokie przeszkody, a on brał zapas, więc skoczyliśmy na 0. Poklepałam go za skoki mimo utrudnień technicznych.
Ruszyliśmy galopem na narożniku, jadąc na 1m. Nastawił uszy i już zaczął przyspieszać.
- Zwolnij - poleciłam, siadając mu na zadzie i wstrzymując wodzami. Próbował rozdziabić pysk, ale skośnik mu przeszkodził. Rozszerzył więc chrapy, charcząc gniewnie i skoczył praktycznie z miejsca, lądując na czterech kończynach za przeszkodą. Tutaj popisał się próbą odjęcia mi wodzy, nieskuteczną zresztą i szarżą przez pół maneżu, aż się zakurzyło. Ściągnęłam go mocno i ścięłam po zadzie palcatem.
- Nie będę tego tolerować - skarciłam go. - To nie wyścigi, uspokój się i współpracuj.
Zarżał głośno, jakby w odpowiedzi. Pokręciłam głową i zwolniłam do kłusa. Uległ pod naciskiem łydek i wodzy, zebrał się, podstawił zad. Poklepałam go.
Zrobiliśmy woltę i pojechaliśmy znów na drągi. Nastawił uszy i przekłusował środkiem. Poklepałam go.
Ruszyliśmy z narożnika znów galopem. Teraz już, po palcacie, szedł łagodnie. Poklepałam go za płynne przejście i najechałam znów na 1m. Raz dwa trzy i hop, oddał czysty skok. Podwinął ładnie nogi pod siebie, efektownie pracował zadem. Kiedy wylądowaliśmy, pilnowałam, by wciąż galopował i poklepałam go. Pojechaliśmy z drugiej strony, nie zgubił rytmu i ładnie jechał. Skoczył ładnie, bez większych problemów. Pojechaliśmy więc od razu na koło, a potem na 1,20m. Nastawił uszy, machnął ogonem. Dałam mu łydkę, żeby się troszkę bardziej rozpędził. Skoczył z zamachem, ale odbił się za późno i wyglądało to tak, jakby miał wpaść na przeszkodę. W efekcie strącił drągi. Obejrzałam się na nie i poszłam je poprawić.
Ruszyliśmy znów. Tym razem przyspieszyłam już wcześniej i jechałam mocno, ale pewnie. Liczyłam w myślach foule i dałam łydkę, nakłaniając do skoku. Teraz skoczył czysto i porządnie. Poklepałam go.
Musiałam przyznać, że trochę przeszkadzała mi jego bardzo długa grzywa, ale nie miałam serca mu jej ścinać, więc była taka jak zwykle.
Ruszyliśmy znów, z tej samej strony. Nastawił uszy, trochę się nakręcił, ale jego tempo było podobne do poprzedniego, o jakie go prosiłam, więc nie protestowałam. Skoczył po łydce, ze zdecydowaniem, bez strachu. Poklepałam go za odwagę, jadąc płynnie naprzód i kierując się na 1m. Zwolniłam po zakręcie, aby jadąc na przeszkodę jechać jednym tempem. Próbował przekonać mnie, że lepiej byłoby trochę szarżować na metrówkę, ale to nie wchodziło w grę. Parsknął więc cicho, jakby mówił "jak tam chcesz" i jechał spokojnie, jednym rytmem aż do skoku. Łydka, odbicie, lądowanie. Czysto, klepanie. Prosty mechanizm.
Skok wyskok przerobiłam na okser 1m-1,20m. Pojechałam koło kłusem, na narożniku dopiero galopując i skręcając łagodnym łukiem. Szedł tak, jak go prosiłam, jednym tempem, ale szybszym niż na metrówkę. Całą prostą aż do skoku jechaliśmy równo, aż skoczyliśmy. Przeleciał nad nią z siłą prędkości, z dobrym baskilem i świeżością. Poklepałam go z zadowoleniem i zrobiłam woltę, znów najeżdżając. Tutaj nie miałam manewru co do kierunku, z którego skakałam jako, że był to okser. Znów jechał płynnie i pewnie, skacząc z pewnością siebie.
Przeszliśmy do stępa na luźnej wodzy. Był gorący na szyi, masowałam mu ją. Szedł z mniejszą siłą niż na początku. Wyjęłam nogi ze strzemion i poruszałam nimi z ulgą. Palce mi zdrętwiały.
Po około dziesięciu minutach zeskoczyłam z konia i wróciłam z nim do stajni.

Rozsiodłałam ogiera i pozwoliłam mu ochłonąć. Potem przyciągnęłam szlauch i zlałam mu lekkim ciśnieniem nogi. Parsknął i wyciągnął szyję, mrużąc oczy. O to chodziło.
Kiedy już wysechł, zabrałam się za czyszczenie. Rozczyściłam to, co powstało po jeździe i zaprowadziłam ogiera na pastwisko, gdzie mógł sobie odpocząć w cieniu po ciężkim treningu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin