Forum  Strona Główna

 3.10.11r. - Cross easy

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Adrenaline




Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk ;D

PostWysłany: Pon 19:03, 03 Paź 2011    Temat postu: 3.10.11r. - Cross easy

Założyłam bluzę, bo zawiał chłodny wiatr. Weszłam do stajni z uśmiechem i poszłam do boksu Resa. Ogier leżał słodko na ściółce. Kiedy wchodziłam do boksu, zarżał cicho.
-Hej skarbie.- pocałowałam go w chrapy.- Idziemy na trening?
Pogłaskałam go po szyi i poszłam do siodlarni po skrzynkę szczotek i rząd. Powiesiłam rzeczy na wieszaku i weszłam do boksu ze szczotkami. Ogierek wstał i trącił mnie delikatnie pyskiem. Wyszczotkowałam go plastikową szczotką i miękką, potem użyłam gumowej (do masowania), a na koniec wyczyściłam mu kopytka. Wyjęłam paczkę miętówek- na co srokacz od razu się obrócił- i wyjęłam dwa cuksy. Sprzątnął je w sekundę, chrupiąc głośno. Osiodłałam ogierka i założyłam toczek, po czym wyprowadziłam go ze stajni.

Wskoczyłam na siodło i puściłam wodze, spinając włosy w kitkę. Ogieros parsknął, ja założyłam jeszcze toczek i rękawiczki, dopięłam zamek bluzy i zebrałam wodze. Respekt wyciągnął krok, szedł miękko, swobodnie pomachując raz po raz ogonem, żeby odpędzić się od much. Kiedy wjechaliśmy do lasu, spięłam konia. Ruszył energicznym kłusem. Spokojnie anglezowałam w siodle. Słońce przebiło się chwilowo przez korony drzew po czym znów ukryło się w chmurach. Żeby się rozgrzać kazałam Resowi wyciągnąć kłus.
-Dobry konik.
Usiadłam głębiej w siodle i przyłożyłam łydki do boków ogiera. Ruszyłam zebranym galopem. Przed nami była dłuższa prosta, ale skręciliśmy w boczną ścieżkę prowadzącą przez strumień do toru crossowego. Res galopował chętnie, z nastawionymi uszami. Poluzowałam mu wodze robiąc półsiad i spinając go łydkami. Rzucił się do przodu jak głupi, w kilka chwil wyciągając galop. Słyszałam monotonne uderzanie kopyt o twarde podłoże, bo tutaj był kawałek ubitej ziemi. Przegalopowaliśmy strumień, rozchlapując wodę. Zwolniłam ogiera żeby miał siłę na skoki. Poklepałam go po szyi, na co parsknął przyjaźnie.
-Dobra, oszczędzaj się Res.- zaśmiałam się. W końcu znaleźliśmy się na torze. Pierwszą przeszkodą był zwalony pień. Koń w kilka sekund przeszedł w galop. Siedziałam w półsiadzie, oddając ogierowi wodze podczas skoków. Ogier skoczył ją energicznie i już szykował się na kolejną, mianowicie strumyk. Przyspieszył znacznie, ale ja przytrzymałam go, żeby nie przesadzał. Jechał równym galopem na wodę. Wbiegł w nią ochoczo, rozchalując tysiące kropek dookoła, niektóre przy okazji znalazły się na mnie. Susem wyskoczył z wody. Najpierw starcił na sile galopu, ale już po chwili znów przyspieszył utrzymując rytm. Przeskoczył kolejną przeszkodę ładnie i szybko, opadając z gracją na ścieżkę. Galopowaliśmy teraz w wysokiej, miekkiej trawie. Zarżał z radością i zrobił sus do przodu, przechodząc prawie w cwał. Przez zbytnie przyspieszenie trochę zagubił się w skoku przez pień, kiedy opadł zadarł łeb i machnął nerwowo ogonem, po czym skupił się na biegu. Jechaliśmy pod górę. Respekt wbiegł na nią impulsywnie, dynamicznie wspianjąc się w górę. Oddałam mu wodze, żeby łatwiej mu się biegło. Kiedy dotarliśmy na równy teren, parsknął i skoczył w górę, pokonując naturalny schodek. Zarzucił mnie trochę, ale utrzymałam równowagę. Pochyliłam się odrobinę, żeby złapać równowagę. Ogier jechał równym, dynamicznym galopem. Przeskoczył rów, energicznie przyspieszając kroku.
-Dalej!- zachęciłam go. Przeskoczył kolejną przeszkodę lekko i zjechał energicznie z górki. W końcu przeskoczył strumyk, ktory w tym miejscu się zwężał i zakończył tor dynamicznym skokiem przez pień. Poklepałam go mocno z uśmiechem.
-Jesteś świetny.
Zarżał wesoło. Puściłam mu luźno wodze i przytuliłam się do jego rozgrzanej szyi. Czułam każdy jego ruch. Wyjechaliśmy z lasu, znajdując się na ścieżce. Była to twarda, ubita ziemia, ciągnaca się długą prostą. Po obu stronach drożki rozciągały się pola. Nagle ujrzałam coś niesamowicie pięknego. Wysepkę, którą opływał strumyk. Brzozy rosły dookoła wysepki, nadając jej uroku, a dodatkowo miękka, zielona trawa i kwiaty. Był to obraz jakby wyjęty z jakiejś baśni. Na wysepce stały łabędzie i kilka kaczek. Ogier z ciekawością przyglądał się obrazowi.
-Chodź, jedziemy tam.!- zachęciłam ogiera. Nie trzeba było go dwa razy prosić- od razu ruszył energicznym kłusem. Wysoka, pożółkła trawa lekko uginała się pod kopytami rumaka. Przez chwilę powiew wiatru rozwiał mu grzywę, która, kiedy ustąpił, łagodnie opadła na złotą szyję ogiera. Podjechał spokojnie do wysepki. Zarżał cicho, wchodząc kopytami do chłodnej wody. Zeskoczyłam z siodła. Ściągnęłam je z grzbietu ogiera i położyłam na trawie. Zanurzył pysk w chłodnej wodzie i zaczął pić. Kiedy skończył, poszukał mnie wzrokiem. Siedzałam pod brzozą, przyglądając się mojemu ukochanemu konikowi. Parsknął, jakby onieśmielony i podszedł do mnie, po czym ułożył się obok. Najpierw trącił mnie pyskiem, a potem zaczął skubać trawę. Zamknęłam oczy i delektowałam się ostatnimi promykami słońca ogrzewającymi moją twarz. Uśmiechnęłam się lekko, po czym przypomniałam sobie o jabłku w kieszonce czapraka. Wydobyłam czerwony owoc, który od razu zwrócił uwagę Lighta. Podzieliłam je na pół, jedną część nadgryzłam, a drugą podałam karemu. Zjadł je z przyjemnością, po czym wstał i spojrzał na mnie. Czekał chwilę, po czym trącił mnie pyskiem, na co zareagowałam głaskaniem go po chrapach. Po kolejnej chwili oczekiwania, aż zjem to nieszczęsne jabłko zaczął grzebać kopytem w ziemi. W końcu zirytowany zarżał.
-Hej, jak ty jadłeś, to ja cię nie poganiałam.
Otrzepał się, po czym znów wbił we mnie wzrok.
-Już dobrze, idę.- odparłam, podałam resztkę jabłka ogierowi i poszłam po jego siodło. Przywołałam go gwizdem, po czym wrzuciłam mu na grzbiet czarne, skórzane siodło. Zapięłam popręg i wskoczyłam na nie lekko, po czym dałam sygnał, by ruszał. Dałam mu trochę czasu, żeby znów oswoił się z siodłem. Kiedy wjechaliśmy do lasu, pogoniłam go delikatną łydką. Ruszył ochoczym kłusem. Słyszałam rytm uderzeń kopyt o podłoże. Przejechałam prostą kłusem, po czym kazałam mu wydłużyć krok. Okrążyłam crossowy tor galopem, po czym znó wróciłam do kłusu. Do stajni jechałam zebranym kłusem, a na prostej wróciłam do stępa.

Kiedy znaleźliśmy się pod budynkiem, ściągnęłam z jego rozgrzanego grzbietu siodło. Wytarłam go ręcznikiem i wyszczotkowałam, po czym zaprowadziłam na kantarze na pastwisko. Patrzyłam, jak wita się rżeniem i dołącza do innych koni. Uśmiechnęłam się na to, łapiąc głębokim wdechem chłodne, jesienne powietrze, zmieszane z subtelnym zapachem lata.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adrenaline dnia Pon 19:04, 03 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin