Forum  Strona Główna

 7.05.11.r- Dresaż L, ćwiczenia

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Adrenaline




Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk ;D

PostWysłany: Sob 20:43, 23 Lip 2011    Temat postu: 7.05.11.r- Dresaż L, ćwiczenia

Poprawiłam włosy i weszłam do stajni. Był dość chłodny, wiosenny dzień, więc założyłam bluzę, podwinęłam rękawy na trzy czarte i wcisnęłam sobie do kieszeni rękawiczki i kilka przysmaków do drugiej kieszonki. Przyniosłam szczotki Resa, po czym pogładziłam pyszczek Inside, który powitał mnie lekkim trąceniem.
-Hej Res.- powitałam ogiera ciepło, głaszcząc jego miękkie chrapy.- Co tam slychać.? Nudzieś się? ... O.o
Prawie cała ściółka została przeniesona na prawą lewą stronę.
-Łoł... Czyli, że tak... No cóż...- przejechałam dłonią policzek i poszłam po widły, żeby ściółkę ułożyć z powrótem. Kiedy wchodziłam do boksu, coś chwyciło mnie za kij od wideł, co spowodowało, że o mało się nie przewróciłam. Odwróciłam się zaskoczona.
-Mariusz.!
-Adrenaline.!
Uśmiechnęłam się.
-Nie jesteś zajęty.?
-No...- popatrzył na mnie.- Pomogę ci zgarnąć tą ściółkę i spadam dalej się produkować.
Usmiechnęłam się pod nosem. Do produkowania się było mu całkiem daleko, ale w sumie jak się już za coś wziął to robił to porządnie, więc boks Resa był w dobrych rękach, zresztą sam ogier bardzo akceptował Mariusza. Chłopak wyjął mi z rąk widły i wszedł do boksu. Obserowowałam, jak wita się z ogierem, każe mu się odsunąć, na co ogier posłusznie przechodzi na bok, jak zgarnia ściółkę, w końcu ją wyrównuje i wychodzi z boksu z wyszczerzem.
-Zrobione.
-Dziękuję.- odparłam z wdzięcznością. Wzruszył ramionami.
-Nie ma sprawy. Także, jak mówiłem: idę się produkować.
Popatrzyłam, jak znika w siodlarni, po czym weszłam do boksu ogiera.
-Siema.!
-A siema, siema.!- uśmiechnęłam się, witając się z Anią. Była bardzo sympatyczna, uczynna i zapalona pod kątem jazdy konnej i w ogóle koni.
-Pomóc.?
-Nie trzeba.- odparłam z uśmiechem.
-Ale na pewno..? Bo mi się nudzi...
-W takim razie szczotkuj go.- oparłam.
-Spoko.!- oparła optymistycznie. Weszła do boksu ogiera, poklepała go i kiedy spróbowała go wyczyścić, ogier przebiegł na drugą stronę.
-Hej...Chodź tu.- podeszła do konia, na co ogier zarżał i poszedł znów w druga stronę.- Co jemu jest.?
-Hmm... Nie wiem... Mogę.?- Ania podała mi szczotkę.- Dzięki.
Podeszłam do ogiera.
-Spokojnie, Respekt.- odparłam, gładząc go lekko po szyi, na co cicho parsknął. Ja mogłam go spokojnie szczotkować.- Nie wiem... Może on ci jeszcze nie ufa... Potrzebuje czasu...
-Okk.- oparła Ania. - Muszę częściej z nim przebywać.
-Dobry pomysł.- odparłam.- Dziękuję za pomoc.
-Co to za pomoc...
-Ale dzięki.- odparłam z uśmiechem.
-Spoko.- uśmiechnęła się i wyszła z boksu.- Przynieść ci sprzęt.?
-O, byłabym wdzięczna.- odparłam, szorując grzbiet konia miękką szczotką.
-Już idę.
Skupiłam się na ogierku. Czyściłam go spokojnie, ale energicznie. Ania przyniosła mi sprzęt, powiesiła na wieszaku i oparła się o drzwi boksu, podpierając się na rękach. Kiedy go wyczyściłam, założyłam mu siodło i ogłowie, które ogier przyjął entuzjastycznie, po czym założyłam mu ochraniacze i wyprowadziłam z boksu.
-Idę na padok trawiasty.- powiedziałam.- Chcesz iść ze mną.?
-Chętnie.- odparła. Prowadziłam ogiera na luźnych wodzach, zakładając rękawiczki. Ania szła równo obok mnie, czasem wyciągając rękę i głaszcząc ogiera po szyi, na co kierował uszy w tył. Zauważyłam, że zerka na moją reakcję, więc szybko odparłam, żeby się nie zrażała i spokojnie go głaskała i przy nim cudowała, bo on musi się przezwyczaić do innych ludzi. Skinęła na to głową i chyba poczuła się pewniej.

Wprowadziłam ogiera na padok. Poprowadziłam go na koło, gdzie było podłoże bardziej wydeptane, często piaszczyste. Poklepałam ogiera po szyi i wskoczyłam lekko na siodło. Res parsknął. Dałam mu delikatną łydkę, z początku pozwalając iść na luźnej wodzy, żeby przezywiczaił się do ciężaru na grzbiecie. Stopniowo zbierałam wodze, w końcu czując kontakt z pyskiem ogiera. Zrobiłam trzy koła stępem, wypychając ogiera. Szedł ochoczo, z nastawionymi uszami, impulsywnie. Zrobiłam ósemkę na trawie, działając na ogierka łydkami. Miękko się wyginał i pięknie ulegał impulsom ze strony łydek i wodzy. Był bardzo skupiony i kontaktowny, ale nie ciagnął ani nie uwieszał się na wędzidle.
-Pięknie- poklepałam Resa. Spięłam go lekko na narożniku, no co ruszył miękkim, eleganckim i płynnym kłusem. Szedł chętnie, uważając na moje gesty.
-Dobrze.!- pochwaliłam go. Zrobiłam koło kłusem, opadając lekko na siodło. Starałam się to robić płynnie i delikatnie, po chwili zgrałam się z jego ruchami. Wjechałam na środek koła i odchyliłam się, ściągając lekko wodze. Respekt zwolnił najpierw do stępa, a kiedy dotarł na środku zatrzymałam go. Pochaliłam go klepaniem i entuzjastycznym: "Dobrze.!" , na co ogier zarżał cicho. Świetnie mi się z nim współpracowało. Z miejsca ruszyłam szybkim stępem. Zrobiłam slalom pomiędzy stojakami do przeszkód. Szedł chętnie, więc kiedy zrobiłam slalomy w obie strony, spięłam go do kłusu. Z początku trudno mu było wychwycić rytm, ale po chwili załapał, o co chodzi i cudnie się wyginał pomiędzy stojakami.
-Świetnie, Res.!- powiedziałam, chwaląc ogiera klepaniem. - To jak, naprzód.?
Koń ruszył chętnie, a ja wsłuchiwałam się i wyczuwałam każdy jego ruch. Zrobiłam woltę, działając na ogiera półparadą i wewnętrzną łydką. Kiedy wrócił na koło co chwila dawałam mu lekką łydkę, żeby nie stracił na rytmie. Spróbowałam zebrać go na prostej. W końcu, po chwili męczenia się, żeby ogier załapał, o co chodzi, szedł z pięknie wygiętą szyją, na kontakcie, lekko truchtając po podłożu.
Co pewnien czas dawałam mu impulsy to łydkami, to wodzą. W końcu zatrzymałam go na narożniku i zaczęłam ćwiczyć przejścia. Najpierw ze stój do stępa <co>, potem ze stój do kłusu, na co ogier machnął ogonem i ruszył entuzjastycznie naprzód. Przeszłam z kłusu do stępa, a potem ze stępa do stój. Poklepałam go i wykonałam przejście ze stój do kłusu. Ogier wyrwał na przód, machając ogonem i zrobił kilka foule galopem, potem zwolnił pod wpływem napięcia wodzy i ciężarem na zadzie. Znów go zatrzymałam, z zamiarem powtórzenia przejścia.
-Spokojnie.- szepnęłam, łagodnie masując jego szyję. Ogier parsknął, wypadł zadem za koło i ruszył stępem, więc ustawiłam go prosto i znów zatrzymałam. Kazałam mu chwilę postać, żeby się uspokoił. Dałam mu pośredną łydkę, trzymając go lekko na wodzać, na co zrobił lekki zarzut ale ruszył kłusem. Poklepałam go i na kolejnym narożniku znów zatrzymałam, przechodząc do stępa, a potem stój. Znów smagnęłam go łydką, na co już nie zarzucił tylko spokojnie potruchtał naprzód.
-Świetnie.!- poklepałam go porządnie po szyi. Zrobiłam woltę, działając na niego półparadą i wewnętrzną łydką, aby dobrze się wygiął. Kiedy potruchtał kłusem roboczym koło, zrobiłam przejście z kłusu do stój. Ogier najpierw zadarł głowę, próbował wyrwać mi wodze, ale po chwili szarpania ustąpił. Powtórzyłam przejście na kolejnym narożniku. Tam ogier wykonał je poprawnie. Poklepałam go, po czym pozwoliłam odpocząć kółko. Kiedy trochę ochłonął, ruszyłam znów kłusem. Na kole zrobiłam półwoltę, potem woltę o średnicy 20m. i spięłam go łydkami, zachęcając do kłusu wyciągniętego. Ogier szedł ochoczo, z nastawionymi uszami i równym rytmem. Po kółku usiadłam wygodnie w siodle, zebrałam wodze, ściągnęłam pięty i dałam mu łydkę. Ogier zarzucił łbem i ruszył z początku dość szybkim galopem, nierównym, bardziej rzucał się naprzód, przytrzymywany na zadzie i wodzach. Zarżał desperacko i zaczął lekko odprówać z zadu.
-Hej.!- powiedziałam ostrzegawczo. Ogier zaczął szarpać za wędzidło. Poprawiłam wodze w dłoniach, zrobiłam woltę, żeby lepiej zapanować nad Respektem, po czym wracając na koło uwaliłam cały ciężar na zadzie. Ogier machnął łbem i opanował galop. Po chwili jechałam już spokojnym, równym tempem.
-Dobrze.- poklepałam ogiera. Zebrałam go, mając na kontakcie. Chętnie brał wędzidło i szedł miękko po kole. Przeszłam do galopu roboczego, przejechałam w poprzek wybiegu (E > B), kierując się w stronę M. W końcu zwolniłam, klepiąc porządnie ogiera.
-Super, Respekt.!
Rozstępowałam go na luźnych wodzach. W końcu zsiadłam z ogiera, ściągnęłam strzemiona, przełożyłam wodze przez głowę i ruszyłam w stronę stajni. Rozsiodłałam ogiera, zaniosłam sprzęt do stajni i zaprowadziłam konia do boksu, bo było zbyt chłodno, żeby schnął na zewnątrz. Wytarłam go ręcznikiem, potem wyczyściłam i doprowadziłam kopyta do ładu.
-Super jesteś.- powiedziałam, robiąc ogierowi masaż T-Touch (małe kółka na całym ciele). Ogier stopniowo się rozluźniał, w końcu przymknął oczy i zaczął drzemać. Pogłaskałam go lekko po szyi, dałam marchewkę i wyszłam z boksu, żeby ogarnąć jego rzeczy i zanieść to, co poroznosiłam, na miejsce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin