31.12.2011r - Praca nad elastycznością na kawaletkach

Chocky

Zaczynało się ściemniać. Przygotowania do sylwestra szły pełną parą. Gdy dom był ogarnięty i nie pozostało nic innego, aniżeli czekać, postanowiłam wziąć Kiss Me na trening, jeden z przyziemnych. Popracujemy na kawaletkach, czyli drągach na podwyższeniu. Wzięłam Michała za rękę, szepcząc mu do uszka czy nie przejdzie się ze mną. Jęknął, marudząc, jednak wstał i zwlókł się po schodach za mną. Ruszyliśmy do stajni, przekomarzając się. Śmiałam się w niebogłosy, a ten objął mnie w pasie i wbił palce w mój bok. Zareagowałam na to wzdrygnięciem się w górę, i uspokoiłam go delikatnym całusem w usta. Poprosiłam go, by wyprowadził Całuśną, a ja sama zebrałam sprzęt z siodlarni.
- Heej, pyszczku! - Mruknęłam, przejeżdżając dłońmi po jej szyjce, a ta zarżała cicho. Ucałowałam ją w chrapy, a Michał z urażoną miną, powiedział:
- Zrobię się zazdrosny - Żartem, oczywiście. Wspólnie wyczyściliśmy klacz, która po dzikich harcach na pastwisku była w stanie opłakanym. Po chwili jednak lśniła, więc szybko rozczesałam rudą grzywkę i rozczyściłam strzałki. Na nóżkach zapięłam ochraniacze, na grzbiet zarzuciłam czaprak i siodło wszechstronne. Ogłowiłam i ruszyliśmy w trójkę na halę. Wsiadłam na jej grzbiet dopiero na miejscu docelowym treningu, wkładając stopę w strzemię, dłonią trzymając końcówkę wodzy, lekko wybijając się i siadając w siodło. Michał zaś poszedł oświecić światło i zabrać się za przygotowanie kawaletkowo-drążkowego parkuru. Dając jej luźną wodzę, ruszyłyśmy na ścianę. Kobyłka wykorzystała długość wodzy, spuszczając głowę i dreptając do przodu. Kilka wolt na luzie i zaczęłam dopierać wodze do ręki. Uaktywniłam stępa łydkami, aby Całuśna się obudziła. SOON, później dokończę = przygotowania sylwestrowe.