Forum  Strona Główna

 Trening crossowy. 18.03.2011

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Martynix
Administrator



Dołączył: 08 Mar 2011
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:26, 18 Mar 2011    Temat postu: Trening crossowy. 18.03.2011

Zaraz po powrocie ze szkoły odłożyłam książki, zjadłam coś na szybko, przebrałam się i ruszyłam migiem do stajni. Chwyciłam szczotki i postawiłam je przed boksem Dancerka. Inne konie wyglądały zazdrośnie, kiedy wyprowadziłam Małego przed boks. Magic przeżuwał spokojnie tradycyjną kromeczkę na „dzień dobry” i strzygł przyjaźnie uszami. Uwiązałam go w korytarzu i zabrałam się za czyszczenie. Pogoda była średnia, znów się popsuła… Co nie zmienia faktu, że na dzisiaj zaplanowałam mini-cross. Mały dawno nie ćwiczył na crossie, więc obawiałam się, że możemy mieć troszkę problemów. Konik stał grzecznie przy czyszczeniu. Rozczesałam mu grzywę i ogon, wyczyściłam porządnie kopytka. Przy czyszczeniu nóg zaczął mnie smyrać górną warą po plecach xDD Śmiechowy konik. Podrapałam go po czole i poszłam odłożyć szczotki. Wróciłam z zestawem na dziś: siodło crossowe, ogłowie meksykanka, ochraniaczki crossowe, kaloszki… Zaczęłam „ubierać” konika. Kiedy był gotowy założyłam moją „kuloodporną” kamizelkę, kask i rękawiczki. Sprawdziłam popręg. Był mocno luźny więc podciągnęłam go jeszcze i wyprowadziłam konika przed stajnię.
Wskoczyłam lekko na siodło. Konik musiał oczywiście ruszyć (bo kto by widział, żeby koń stał spokojnie przy wsiadaniu?)… Kiedy siedziałam już na grzbiecie sprawdziłam popręg i podciągnęłam go o jeszcze dziurkę. Poklepałam konika i na luźnych wodzach pojechaliśmy na parkur, żeby się rozgrzać. Ten trening będzie stosunkowo ciężki… No ale cóż, czasami trzeba Very Happy Dotarliśmy na plac. Jechaliśmy stępem po ścianie, co jakiś czas wjeżdżając na środek i kręcąc różne wolty, kółeczka i serpentynki między przeszkodami. Kiedy był już dobrze rozstępowany skróciłam wodze i zebrałam go. Postępowaliśmy jeszcze chwilę na kontakcie, po czym przyłożyłam łydki i wypchnęłam go do kłusa. Konik ruszył spokojnym kłusikiem od czasu do czasu wymachując ogonem. Poklepałam go po szyi i krążyliśmy chwilkę w jedną, potem w drugą stronę. Potem trochę wolt i żwawszego kłusa. Parę serpentyn… Konik szedł nawet grzecznie. Od czasu do czasu uciekał zadem ze ściany, albo pobrykiwał. Po chwili przeszłam do stępa. Dałam konikowi luźniejszą wodzę i poklepałam. Dancer parsknął z zadowoleniem. Po paru minutach znów ruszyliśmy kłusem. Konik obniżył głowę i przeżuwał wędzidło. Poklepałam go po szyi i przyspieszyliśmy. Przejechaliśmy kilka razy przez kawaletki i mini kopertę z kłusa. Konik bryknął po kopercie… Na szczęście udało mi się utrzymać w siodle i przywołać konika do porządku. Po kolejnych kilku minutach zagalopowaliśmy. Mały wypruł do przodu z czterech nóg w błyskawicznym tempie wykorzystując energię… Ogarnęłam go i w pełnym siadzie, patatajem przejechaliśmy całe koło, po czym zmieniliśmy w galopie kierunek z lotną. Konik poszedł bez problemu, jedyne co to mocno przyspieszył po zmianie nogi. Przejechaliśmy koło w drugą stronę i najechaliśmy na małą kopertę. Konik zaatakował w rozpędzie przeszkodę i przeleciał z ogromnym zapasem. Najechaliśmy na kolejną niską przeszkodę. Przytrzymałam go przed przeszkodą, to tak nie wypruł i skoczył ładnie. Poklepałam go i skoczyliśmy jeszcze kilka przeszkód. Przeszliśmy do kłusa, potem do stępa na złapanie oddechu. Konik szedł spokojnie, przeżuwając wędzidło. Po kilku minutach stępa znów zagalopowaliśmy, jeszcze parę przeszkód… Konik był już dobrze rozgrzany, więc mogliśmy przejść do konkretnego treningu. Poklepałam konika na koniec i zrobiliśmy jeszcze 2 kółka kłusem. Wyjechaliśmy stępem z ujeżdżalni i ruszyliśmy w stronę toru crossowego. Konik rozglądał się ciekawie, raz skoczył na wszystkie 4 nogi, bo zobaczył wychodzącą ze stajni Cho xD Uspokoiłam konika i przywitałam się z współwłaścicielką  Porozmawiałyśmy chwilkę i pojechaliśmy dalej. Tuż przed ruszeniem na trasę ustawiłam sobie zegarek na średnie tempo. Zrobiliśmy jeszcze małe kółeczka w kłusie i stanęliśmy na starcie. Uruchomiłam bramki za pomocą magicznego, czerwonego guzika, zebrałam łogra, spięłam go i ruszyliśmy! Silny powiew wiatru zaczął łaskotać mnie w twarz, konik pędził… Musiałam go troszkę zwolnić, bo inaczej nie dojechalibyśmy do końca. Pierwszą przeszkodę zaatakował z rozmachem skacząc z dużym zapasem. Przed kolejną przeszkodą przytrzymałam go i skoczył jak trza. Galopowaliśmy dalej równym, ale żwawym tempem. Czułam, że konik nie jest jeszcze w doskonałej kondycji i że będziemy musieli jeszcze trochę popracować. Ale jak na razie szło nam całkiem nieźle. 3 przeszkoda złożona z 2 członów w ciasnym zakręcie skoczyliśmy bez większych problemów. Troszkę się denerwował, jak kazałam mu ostro skręcić, ale uległ i przeskoczył tę przeszkodę. Jechaliśmy dalej. Mały parskał sobie w rytm galopu ustawiając ciekawie uszy. Najazd na 4 przeszkodę przysporzył nam jednak trochę problemu. Przeszkoda trudna bo bardzo wąska i konik zbuntował się przed nią prawie stając dęba. Na szczęście utrzymałam się w siodle, wykręciliśmy woltę i najechaliśmy jeszcze raz. Pomogłam sobie palcatem. Konik czaił się jeszcze więc przyłożyłam mocno łydki i przelecieliśmy. Młody był trochę zmęczony. Pomyślałam sobie więc, że zanim przejedziemy cały cross, to jeszcze poćwiczymy, więc dzisiaj tylko połówka. 10 przeszkód do pokonania. Jechaliśmy trochę za wolno i mój magiczny zegareczek pikał przed przeszkodami. Nie chciałam jednak zamęczyć Małego, więc nie przejmowałam się małym, groźnym „pip-pip-pip”. 5 przeszkoda była duża i szeroka, więc nie było problemu z przeskokiem. Kolejnie mój ulubiony, a za razem dosyć trudny moment: wskok na podwyższenie, ciasny zakręt przeszkoda i w dół, potem rów i w górę… Uwielbiam tę przeszkodę, bo wymaga dużego zgrania konia z jeźdźcem. Wskoczyliśmy bez problemu, małe szarpanie na zakręcie (niestety), szybki skok w dół. Konik trochę za szybko leciał, a ja nie do końca zdążyłam go pozbierać i na rowie wylecieliśmy w powietrze w ostatniej chwili. Udało mi się go skrócić i ostatni człon przeszkody wyszedł ok. Potem długi galop po prostej. Czułam, że Mały powoli traci Powera. Galopowaliśmy dalej. Potem szereg 2 w dość krótkich odstępach. Było nieźle. Kolejny kawałek to przeszkoda wodna. Hop, galop w wodzie, wyskok, dziwił się tylko trochę z tej wody, ale szedł pewnie. Kolejna trudna przeszkoda, podobna to tej wąskiej. Pchałam go mocno, bo czułam, że nie chce jej skoczyć. Nie lubi wąskich przeszkód. Tuż przed upomniałam go palcatem i skoczył. Zaszurał nogami o przeszkodę i z niezadowoleniem parsknął przy lądowaniu. Poklepałam go i pojechaliśmy na ostatnią przeszkodę. Tę skoczył pewnie, duża i szeroka. Poklepałam go i dałam luźniejszą wodzę, pogalopowaliśmy jeszcze moment powoli, gdy nagle coś huknęło okrutnie i Mały wyrwał z 4 kopyt do przodu… Ja zawisłam jedną nogą na siodle… Mały gnał… W końcu tuż przed kolejną przeszkodą udało mi się wgramolić na siodło (ale strzemiona gdzieś się majtały…) i tak naprawdę cudem przeskoczyliśmy szczęśliwie… Udało mi się zebrać małego i dalej bez strzemion przejść do kłusa. Uspokoiłam Magica, który wręcz kipiał. Kłusem jechaliśmy spokojnie. Dancer dalej spięty, powoli zaczął rozluźniać mięśnie. Odpoczęliśmy trochę w kłusie, daliśmy naszym mięśniom ochłonąć. Przeszliśmy do stępa, wyklepałam konika po szyi. Spisał się nawet dobrze jak na tak długą przerwę. Stępem na luźnej wodzy, z popuszczonym popręgiem kręciliśmy się jeszcze dobre 15 min. Po powrocie do stajni szybko rozsiodłałam konika. Przetarłam go słomą z potu i szybko zarzuciłam derkę, żeby go nie przewiało i spokojnie sobie wysechł do końca. Zaprowadziłam go do boksu, gdzie czekał na niego olbrzymi burak. Zanim jednak zabrał się za jedzenie wypił sporo wody. Poklepałam konika obiecując, że jeszcze dzisiaj wpadnę do niego po kolacji  Zamknęłam boks odniosłam cały sprzęt, po czym ruszyłam w stronę domu („zachodzącego słońca”) Very HappyD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Archiwum / Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin