Forum  Strona Główna

 Trening skokowy 6.02.2011r

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Martynix
Administrator



Dołączył: 08 Mar 2011
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:26, 10 Mar 2011    Temat postu: Trening skokowy 6.02.2011r

Jako że Dancer zaczyna mi powoli ufać i nasza współpraca idzie pełną parą postanowiłam zabrać dzisiaj na małe skakanko. Wietrzysko jak było tak jest, więc nie mam wyjścia i musimy iść na krytą… Może jutro będzie ładniej i pojedziemy w teren ^^ Przebrałam się w bryczesy i ruszyłam na halę okulbaczona w ciepłą, nieprzewiewną kurtkę i czapeczkę. Doszłam opatulona na ujeżdżalnie i szybko porozstawiałam przeszkody, drągi i inne niewielkie przeszkody. Wszystkie mieściły się w przedziale do 100cm. Potem biegiem ruszyłam do stajni. Kiedy znalazłam się tam, trochę zmachana, wyglądnęły na mnie ciekawskie łebki i nie mogłam przejść obok nich obojętnie i pogłaskałam każdego po kolei, aż doszłam do mojego Małego  Ten wyjątkowo nie położył na mnie uszu, ale wręcz wyciągnął łeb żeby go pogłaskać. Poczochrałam go za uchem i przywitałam się z nim dając mu suchego chleba. Schwycił go zręcznie i schrupał bez zastanowienia. Pogłaskałam go po szyi i zapięłam na uwiąz. Wyszliśmy z boksu i zapięliśmy się na stanowisku do czyszczenia. Schwyciłam szczotki i bardzo dokładnie zaczęłam go czyścić. Był okrutnie brudny xD Dodatkowo stwierdziłam, że leżał w nocy, bo ma brzuchal pełen zaklejek. Uporanie się z wszystkimi brudami zajęło mi strasznie dużo czasu. Kiedy w końcu byłam zadowolona z wyglądu konika wyczyściłam mu kopytka i przetarłam sierść szmatką do połysku. Konik prezentował się całkiem ładnie  Pognałam więc po cały sprzęt. Przytargałam się na miejsce i zaczęłam siodłać konika. Stał grzecznie i nie protestował. Szybko się uporałam z „ubraniem” konika. Zapięłam ochraniaczki i kaloszki.
Chwyciłam swój kask i palcat, odpięłam konika i ruszyliśmy w stronę hali. Po raz kolejny ledwo doszliśmy cali na halę. Wietrzysko szarpało nami niemiłosiernie, ale w końcu dobrnęliśmy do wrót. Zamknęłam za nami drzwi i weszliśmy na ujeżdżalnię, wcześniej przeze mnie przygotowaną. Weszliśmy na środek, gdze podciągnęłam popręg, opuściłam strzemiona, zebrałam wodze i szybko wskoczyłam na grzbiet konika, który o dziwo stał bez ruchu xD Sprawdziłam jeszcze raz popręg i wjechaliśmy stępem na ścianę. Wzięłam go na bardzo delikatny kontakt, konik sam opuścił głowę i szedł zganaszowany. Kręciliśmy na lekkim kontakcie wolty i wężyki. Pilnowałam konika łydkami, żeby się ładnie w zakręcie składał. Szliśmy umiarkowanym, równym tempem. Było nam bardzo przyjemnie Very Happy Lubię na nim jeździć, bo świetnie pod jeźdźcem chodzi i ma mięciutkie chody Very Happy Kiedy byliśmy już dobrze rozstępowani przyłożyłam łydkę, zebrałam wodze i wypchnęłam go do kłusa. Konik ruszył raźnym krokiem. Czułam jak przeżuwa sobie wędzidło. Poklepałam go i podgoniłam troszkę. Konik wyciągnął nogi i szedł żwawo. Po 2 okrążeniach zrobiliśmy dużą woltę, konik ładnie się pilnował i szedł wygięty w łuk. Po wyjechaniu na ścianę wykręciliśmy jeszcze dwie ciasne wolty i znowu kłus po prostej. Zmiana kierunku po przekątnej i powtórka serii wolt. Jeszcze parę kółeczek żwawego kłusa i przeszliśmy do stępa, żeby odpocząć. Poklepałam konika po szyi i dałam luźniejsze wodze. Wykręciliśmy wężyka w stępie między przeszkodami, które wcześniej rozstawiłam i przejechaliśmy przez drągi. Konik „puknął” w jeden. Zrobiliśmy kółeczko i powtórzyliśmy tę czynność. Tym razem udało się bezbłędnie Very Happy Poklepałam konika i znów zakłusowaliśmy. Zebrałam go ciut bardziej i szliśmy bardzo spokojnym kłusem. Po wykonaniu okrążenia najechaliśmy na drągi. Konik przeszedł bez problemu więc zmieniliśmy kierunek i przejechaliśmy w drugą stronę. Podgoniłam go do żwawszego chodu. Kiedy był już dobrze rozgrzany pokłusowaliśmy na kawaletkę. Konik zaczaił się przed skokiem nieco i „przelazł”. Zawróciliśmy i powtórzyliśmy najazd. Tym razem wyszło lepiej  Poklepałam małego po szyi. Przeszliśmy do stępa i zrobiliśmy po kółeczku w obie strony dla odpoczynku. Potem zebrałam go i ze stępa zagalopowaliśmy. Konik wypruł (znowu) do przodu wielkim skokiem z radością, po czym opamiętał się i wbił się w spokojny patataj. Zrobiliśmy dwa kółeczka po czym w galopie zmieniliśmy kierunek (z lotną na środku- konik machnął z niezadowoleniem ogonem, ale wykonał czynność poprawnie) i po połowie kółka najechaliśmy na drągi. Konik podnosząc bardzo wysoko nogi przegalopował nad nimi. Poklepałam go i najechaliśmy na kawaletkę- hop xD Przed przeszkodą zebrał się i majestatycznie wystrzelił w górę (jakby nie mógł nad nią przelecieć). Przeszliśmy do kłusa dla odpoczynku. Poklepałam konika i po kolejnych 2 kółkach ze zmianą kierunku w połowie zagalopowaliśmy. Konik ochoczo ruszył przed siebie. Przejechaliśmy przez kawaletkę, po czym najechaliśmy na niziutką kopertę, którą pokonał bez problemu. Takie skoki nie stanowiły dla niego żadnego wyzwania. Po skoczeniu koperty skierowaliśmy się na niewielką stacjonatkę- dwie foule- okser. Prawie wyszła nam ta linia, ale niestety, z mojej winy wybiliśmy się zbyt wcześnie co zaskutkowało (hahaha) zrzutką. Pojechaliśmy dalej kierując się na stacjonatkę 70cm. Konik ładnie przeskoczył. I ostatnia na naszym torze i najwyższa przeszkoda, najtrudniejsza i w ogóle xD- triplebarre 100cm. Konik najechał na przeszkodę bez żadnych emocji. Wybił się, ładnie baskilował nad przeszkodą i miękko wylądował. Poklepałam konika, który z samozadowolenia prawie wyrzucił mnie z siodła strzelając 3 baranki pod rząd, podczas których wylądowałam mu na szyi. Przypomniałam mu, że nie należy robić takich rzeczy i zrobiliśmy galopem jeszcze kółeczko z przejazdem przez drągi dla rozprężenia. Poklepałam konika i przeszliśmy do kłusa. Konik był trochę zmęczony, ale muszę przyznać, że poradził sobie świetnie. Dałam mu luźną wodzę i kłusowaliśmy kierując samymi łydkami i dosiadem Very Happy wykręciliśmy w ten sposób PRAWIE idealną serpentynkę xD pokłusowaliśmy jeszcze chwilkę i przeszliśmy do stępa. Konik parsknął leniwie, spuścił niżej głowę i człapał w spokojnym tempie. Po jakimś czasie zakłusowaliśmy jeszcze raz i po 4 kółeczkach (ze zmianą kier.) znów przeszliśmy do stępa. Popuściłam Dancerowi popręg i rozstępowaliśmy się na koniec porządnie. Kiedy wyjeżdżaliśmy z krytej było dalej wietrznie. Żwawo wróciliśmy do stajni, gdzie rozsiodłałam konika, przeciągnęłam go szczotkami, żeby sierść mu się ładnie układała- nie był spocony. Pogłaskałam go i zaprowadziłam na uwiązie do boksu, gdzie dostał marchewę, buraczka, jabłko i troszkę chlebka xD Konik pożarł łapczywie poczęstunek po czym napił się wody. Pożegnałam Małego i poszłam do domu, żeby wypić ciepłą herbatkę =]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Archiwum / Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin